Te-Tris / Pogz – „Teraz”

Lot 2013.

2013.11.19

opublikował:


Te-Tris / Pogz – „Teraz”

Te-Tris i Pogz nagrali album zatytułowany „Teraz”, ale ich ambicją nie jest tworzenie muzyki tylko doraźnej, wpisującej się w aktualne trendy. Jak zaznacza ten pierwszy w jednym z utworów, zależy mu nie tyle na dostarczaniu fanom kolejnych płyt, co na trosce o poziom materiału – tak aby stały się one klasykami gatunku. „Teraz” nie goni więc za trendami, ale nie można też powiedzieć, by był to album staroświecki. Wydaje się, że na poprzednim krążku, „LOT 2011”, Te-Tris znalazł swoją niszę i muzyczną konwencję, w której najlepiej się realizuje. Wydana wspólnie z Pogzem płyta stanowi prostą kontynuację materiału sprzed dwóch lat. W szczególności takie utwory jak „Ile mogę?” czy „Prawo 2021” stanowią dobry punkt odniesienia. Nic dziwnego, nawet ksywki współpracowników się powtarzają – i to właśnie takie postaci jak Rzeźnik czy Bob Air dyktują ton „Teraz”.

W efekcie powstał rozśpiewany, porywający materiał, który – co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości – doskonale sprawdzi się na koncertach. Główna w tym zasługa potężnych refrenów (tych dostarczonych przez zaproszonych gości, jak i samych gospodarzy – patrz np. „Lista życzeń”) oraz bitów. Można się zastanawiać, czy aby Bob Air – czuwający w mniejszym lub większym stopniu nad prawie każdym utworem – nie nadgryza przypadkiem własnego ogona. W końcu bębny, jakkolwiek mocne i żywe by nie były, na ogół brzmią tak samo, a imponujące, dopieszczone aranże generują właściwie ten sam, doniosły, pełen rozmachu efekt, znany nawet nie z poprzednich nagrań Teta, ale też z „Otwarcia” Mesa czy „Pollocka” Bisza.

{reklama-hh}

Zawieśmy jednak tę krytykę, by oddać sprawiedliwość autorom muzyki do „Teraz”. W końcu sam Bob Air umie spuścić z tonu i uruchomić inny zestaw pomysłów („Ciąg dalszy”), a jeśli odchodzi od maszyny, drugie życie w płytę potrafią tchnąć czy to Młody G.R.O., czy Welon ze swoimi intensywnymi syntezatorami w „Nero”. Jak DJ Tort czy Rollin na „Locie 2011”, tak ci beatmakerzy na „Teraz” choć z lekka różnicują brzmienie i sprawiają, że podkłady nie są wyłącznie polem solowej, acz jednowymiarowej roboty Bob Aira.

Autorzy muzyki lubią więc latać wysoko – wprowadzać skrzypce, gitarę, klawisze, wyciszać perkusję – a następnie rozkoszować się w tym podniebnym patosie. Całe szczęście raperzy równoważą wygórowane ambicje producentów i sprowadzają ich efekt pracy na ziemię. Jasne, nie brakuje tu górnolotnych wersów o dobrej muzyce i jeszcze ładniejszym życiu – w końcu „Teraz” to, jak sugeruje już tytuł, motywujący album o celebracji życia. Tyle że pustych frazesów nie jest tu na tyle dużo, by ginęły one w magmie bez wyrazu (patrz „Nowa ziemia” Weny). I Te-Tris, i Pogz lubią sięgać po konkretne, plastyczne linijki („Życie częściej gania po lekarzach niż po restauracjach”), a nawet jeśli nie mają pomysłu na całe utwory (ale przecież i te im się zdarzają, patrz np. „Ciary” czy „Ciąg dalszy”), są w stanie zaciekawić błyskotliwymi grami słów, osadzonymi w pewnej konwencji („Dzieci czasu”, „Lunatyka”, „Polywood”). Przyglądam się obu gospodarzom razem, bo w gruncie rzeczy Pogz składa wersy podobnie jak swój bardziej uznany kolega. Jedynie w kwestii flow mniej tu fajerwerków, co jednak wypada by przypisać na plus całej płycie – poprawny rap Pogza dobrze uzupełnia rozbuchaną, nasyconą i, niestety, momentami trochę zmanierowaną i przekombinowaną nawijkę Te-Trisa.

Polecane

Share This