Każdy fan rocka i metalu będzie bowiem chciał sprawdzić, co wyszło z połączenia charyzmy naszego gitarzysty w szapoklaku, z talentem wokalnym Ozzy’ego, Iana Astbury’ego z The Cult, czy Lemmy’ego. I wielu innych, mniej lub bardziej zaskakujących gości. Na przykład pojękującej na początku „Beautiful Dangerous” Fergie. Która później, jak to ujął pewien świetny polski gitarzysta, „Zap***a jak Małgorzata Ostrowska. Żyleta!”. Po przejrzeniu listy nazwisk zaproszonych gości można dojść do wniosku, że ci mniej znani nawet bardziej ciekawią. Bo po Ozzym można się spodziewać tego, co zwykle. „Crucify The Dead” jest więc średnio-wolnym hard rockowym utworem na pograniczu ballady (z ujmującymi solówkami Slasha i mocno wyeksponowaną perkusją, na której gościnnie zagrał Taylor Hawkins z Foo Fighters). Lemmy może trochę bardziej zaskakiwać, bo grał już niemal thrash metal, ale i pop i blue grass, więc mógłby sprawić jakąś niespodziankę. Choć tu nie zaskoczył i też wyszło OK. Za to najbliżej muzycznie do starego Guns N’ Roses właśnie utworowi „Doctor Alibi” zaśpiewanemu przez lidera Mötorhead.
Niewiele nowego ani ekscytującego wnosi do tego albumu i historii muzyki rozrywkowej „Gotten” zaśpiewany przez wokalistę Maroon 5. Na drugim biegunie jest „Watch This”, instrumentalny, gitarowo-perkusyjny masyw stworzony z Dave’em Grohlem na bębnach i Duffem McKaganem na basie. Slash gra swoją solówkę przez pół utworu i tylko od słychającego zależy, czy chce się nią napawać, czy raczej odleci przy pancernym graniu sekcji rytmicznej. Podobnie dobrze jest w pierwszym udostępnionym utworze ze „Slash”, hard rockowym hymnie „By the Sword”. Już przed Bożym Narodzeniem fani Wolfmother w Stanach mogli liczyć na „niespodziewane” pojawianie się tu i ówdzie byłego gitarzysty Velvet Revolver i prezentację na żywo tej petardy. Całkiem udanie wypadła też współpraca z Mylesem Kennedym z Alter Bridge. W obu zaśpiewanych prze niego utworach („Back from Cali” i „Starlight”) udało się wyprawcować konsensus między charakterystyczną barwą jej głosu i oryginalnością kompozycji. Najmocniejszą na płycie i nie tylko dlatego bardzo trafioną kompozycją jest ta z M. Shadowsem z Avenged Sevenfold. O wiele bardziej współcześnie brzmiące, ciężkie riffy, „jadą” szybciej, niż w pozostałych utworach i nawet mogą prowokować do pomachania głową…
Album nagrał Slash, ale z towarzyszeniem latynoskiego perkusjonisty, Laonarda Castro, na co dzień grającego w zespole Jamesa Ingrama, na basie zagrał Chris Chaney z Jane’s Addiction, a na bębnach Josh Freese z A Perfect Circle, ostatnio współpracujący także z Nine Inch Nails i koncertowymi składami Weezera i Offspring. Produkcją wszystkich nagrań z powodzeniem zajął się Eric Valentine, który dbał o brzmienie płyt m.in. Queens of the Stone Age, Third Eye Blind, czy Smash Mouth.
Saul Hudson miał duży dylemat, po dwóch wcześniejszych solowych albumach, co zrobić, żeby zachować tożsamość jako gitarzysta i zaproponować coś nowego, jak na wciąż tworzącego artystę przystało. Wybrnął z tego najlepiej, jak mógł, zapraszając wielu bardzo różnych wokalistów. Jednocześnie usatysfakcjonował tych, którzy uważają, że Guns N’ Roses to on i jego styl grania, Velvet Revolver to nie przypadkowy skok w bok, a przy okazji jeszcze złożył hołd swoim idolom i zachęcił młodzież, która będzie ciekawa eksperymentów z wokalistką Black Eyed Peas czy Kid Rockiem, do sięgnięcia po ten album. Sprytne, a najlepsze, że wszyscy na tym zabiegu wygrywają.
Tracklista
1. Ghost (Ian Astbury)
2. Crucify The Dead (Ozzy Osbourne/ Taylor Hawkins z Foo Fighters)
3. Beautiful Dangerous (Fergie)
4. Back from Cali (Myles Kennedy ex-Alter Bridge)
5. Promise (Chris Cornell)
6. By The Sword (Andrew Stockdale z Wolfmother)
7. Gotten (Adam Levine z Maroon 5)
8. Doctor Alibi (Lemmy Kilmeister)
9. Watch This (Dave Grohl/ Duff McKagan)
10. I Hold On (Kid Rock)
11. Nothing To Say (M Shadows z Avenged Sevenfold)
12. Starlight (Myles Kennedy z Alter Bridge)
13. Saint Is A Sinner Too (Rocco De Luca of Rocco Deluca & the Burden)
14. We`re All Gonna Die (Iggy Pop)