„Rock powinien być wystarczająco ciężki dla chłopaków i wystarczająco słodki dla dziewczyn”, powiedział w jednym z wywiadów Josh Homme. Dokładnie taka jest najnowsza produkcja Queens of the Stone Age.
Nową płytą Josh i spółka zabierają nas w nocną trasę przez zapomniane przez Boga i ludzi miasto, które możemy zobaczyć w klipach towarzyszących płycie. Silnik swojej muzycznej maszyny rozpędzają stopniowo, ciężkim riffem i tłustym basem w „Keep Your Eyes Peeled”. Drugi bieg z lekkim zgrzytem wrzucają w popowym, trochę nijakim „I Sat by the Ocean” oraz pięknym połączeniem pianina i elektroniki w „The Vampyre of Time and Memory”. Dalej QOTSA przyspieszają cudownie bujającym „If I had a Tail”. Gaz do dechy, jak w ulicznym wyścigu, wciskają w „My God is the Sun”, pędząc kanonadą perkusji Grohl’a i riffem jakby prosto z „Songs for the Deaf”.
Chwilowym przystankiem na światłach w blasku pełni księżyca jest kołysankowa zwrotka „Kalopsii”, która jednak w refrenie rusza z kopyta świetnym przesterem. „Fairweather Friends” to etap naszej przejażdżki zdominowany przez wspaniały, stonerowy fuzz gitar i klawisze Sir Eltona Johna, który nagle dosiadł się do wehikułu.
Na dziką imprezę w obskurnej knajpie, zajeżdżamy z QOTSA w „Smooth Sailing”. Największe obroty, pędząc na zatracenie „…Like Clockwork” uzyskuje w monumentalnym, przepięknym „I Appear Missing”. Genialnie zbudowana zmianami tempa dramaturgia, wbijający w fotel refren, cudowne, przestrzenne solo, przejmujący wokal Homme’a. Esencja całego albumu.
Koniec trasy. Pierwszym promieniom słońca towarzyszą dźwięki tytułowej ballady. Pianino, falset Josha i wspaniały gitarowy slide. Szkoda, że nocna jazda „…Like Clockwork” trwa tylko 45 minut.
Nowa płyta Queens of the Stone Age pozwoli facetom pomachać głowami, a dziewczynom pobujać biodrami w rytm znakomitej muzyki. Jest trochę mroczna, trochę psychodeliczna, trochę taneczna. Jednak przede wszystkim wciąż bardzo, bardzo pustynna.
Niektórzy twierdzą, że „Like Clockwork” jest zbyt popowe, przystępne. Cóż z tego, skoro brzmi wyśmienicie. Król Rock’n’Rolla może nagrywać co chce. A obecnie Król jest Rudy.