foto: mat. pras.
„Discordia”, czyli niezgoda. Aż 14 utworów (w wersji deluxe) – wszystkie z muzyką Michała „Foxa” Króla i Natalii oraz w większości z jej autorskimi tekstami – w taki sposób przypomina nam o sobie po niemal trzech latach autorka świetnego albumu „Lupus Electro”.
Słowo „przypomina” powinienem oczywiście wziąć w cudzysłów, bo przecież Natalia cały czas tu była, grała koncerty i udzielała się w przeróżnych muzycznych akcjach specjalnych. I przez te trzy lata Natalia bardzo dojrzała jako artystka. Co więcej – ani się obejrzeliśmy, a wyrosła nam muzyczna gwiazda największego formatu. A najfajniejsze jest to, że ta zaledwie 22-letnia artystka nie tylko wspaniale rozwija się wokalnie i tekściarsko, ale równie mądrze i sprytnie prowadzi swoją karierę. Z jednej strony bowiem jej koncerty są precyzyjnie zaplanowanym widowiskami, a z drugiej – nie gra ich znowu aż tak wiele. Przykład? Najbliższa mini-trasa koncertowa pt. „Total Tour” obejmie zaledwie pięć miast.
Właśnie w taki sposób – oszczędnie i z przemyślaną premedytacją – Nykiel dawkuje nam swój talent w postaci płyt, singli i klipów. W ten sposób wywołuje u fanów poczucie niedosytu – niby cały czas jest obecna, a z drugiej strony „wydziela” nam siebie w niewielkich porcjach. Czyli jakość, zamiast ilości. Zamiast krążków wydawanych rok po roku – jedna, ale za to znakomita płyta raz na trzy lata. A kiedy dodamy do tego naprawdę coraz lepszą muzykę to okaże się, że mamy do czynienia z wokalistką dojrzałą ponad swój wiek. Ale również powszechnie budzącą – swoimi artystycznymi wyborami – szacunek i zaufanie. Zwłaszcza, kiedy serwuje nam tak fantastyczne płyty, jak „Discordia”.
Ale to też nie jest tak, że Natalia (w duecie z Foxem) nie popełnia błędów. Na jej nowym wydawnictwie znalazłem przynajmniej trzy kompozycje – może nie tyle nieudane, co… gdyby nie ujrzały światła dziennego, to nic by się wielkiego nie stało. Mowa o „Riki tiki”, „I’m Fine” i „Stamina” – utworów zachowawczych i nie wnoszących zbyt wiele do świata muzyki czy nawet emocji. I tyle minusów. No dobra – minusików. I miejmy to już za sobą. Bo w swojej, elektro-popowej kategorii reszta piosenek jest – co tu dużo mówić –– po prostu znakomita.
Takie są choćby dwa taneczne single – „Spokój” i „Kokosanki”, których premiery dzieli czasowa przepaść, bo aż dobrych kilka miesięcy. Pierwszy ukazał się przed wakacjami i narobił smaku fanom na nowy materiał Natalii. Drugi pojawił się niedawno, tuż przed premierą płyty. Oba są absolutnymi, komercyjnymi strzałami w dziesiątkę. Dynamiczne, idealnie nadające się na klubowy parkiet. Ale też zaśpiewane po polsku i ze świetnymi tekstami, a więc… w sam raz do radia. Co od samego początku jest znakiem rozpoznawczym artystki, która mistrzowsko balansuje między elektroniką w popularnym wydaniu, a znacznie bardziej trudniejszymi brzmieniami. Buczącymi, świszczącymi, z mocniejszym bitem i bardziej surowo, syntetycznie zaaranżowanymi – jak choćby transowy opener „Fala”, kolejna w zestawie i nieco stonowana „Przestrzeń”, a wreszcie chłodny „Give Me Some More”.
To nie są „bangery” w rodzaju rewelacyjnego i podanego na finał „Nadmiaru”, ale w podobny sposób pokazują kunszt duetu Nykiel-Król, który potrafi stopniować napięcie i doskonale czuje się w różnych tempach i klimatach. Czyli tak, jak na swoich krążkach robi to norweski superprojekt Röyksopp – autorzy wielu eleganckich, parkietowych killerów. Znamienne, że na „Discordii” podobny klimat da się wyczuć w kilku utworach, a zwłaszcza w finałowym „The Lovers” na czele. Bo przecież, choć mocno zanurzone w elektronice, są niektóre kompozycje Nykiel i spółki (do współpracy zaprosiła takich artystów, jak Maria Peszek, Julia Marcell, Dawid Podsiadło, Bunio czy Kamil Durski) po prostu fajnymi, popowymi piosenkami. Takimi jak (nad)zwyczajnie ładny „Post”, zmysłowa „ballada” – „Pokój 5”, czy sprytnie, nieco w poprzek zaśpiewane „Odbicie”. O „Nadmiarze” już było, ale skoro mówimy o wokalach, to posłuchajcie pięknej linii melodycznej w tym utworze.
A teksty? – Utwory na nowej płycie można czytać jako zapis przeżyć i doświadczeń związanych z podążaniem niezależną drogą nie tylko na gruncie artystycznym, ale i w życiu. Tytułowa „Discordia” to właśnie niezgoda na nowe i wątpliwe zasady, które próbuje narzucać dzisiejszy świat – wyjaśnia Natalia. No to rzućmy wszystko i chodźmy… jej słuchać. Bo warto. I to jak!
Artur Szklarczyk
Ocena: 4,5/5
Tracklista:
1. Fala
2. Przeddzień
3. Spokój
4. Riki tiki feat. Bunio
5. Total błękit
6. Post
7. Kokosanki
8. I’m fine feat. Igor Walaszek
9. Stamina
10. Pokój 5
11. Give Me Some More
12. Odbicie
13. Nadmiar (prod. Kamp!)
14. The Lovers (prod. Duit)