To właśnie esencja Napalm Death. Jest to zespół, którego nie da się wpisać w popularne stereotypy dotyczące najcięższych odmian metalu. Muzycy z Birmingham swoim nowym albumem po raz kolejny udowadniają, że zarówno intelektualnie, jak i technicznie, są bardzo dalecy od prymitywizmu i chaotyczności. Nie mają też zbyt wiele wspólnego z pijackimi, hedonistycznymi rock`n`rollowcami, sławiącymi nienawiść i przemoc.
Płyta „Apex Predator – Easy Meat” uderza lirycznie w konsumpcyjny tryb życia współczesnych ludzi oraz w korporacyjną bezduszność. Metafora łańcucha konsumpcji, w którym silniejszy pożera słabszego, oddziałuje tu bardzo silnie. Społeczną zgniliznę obrazuje okładka płyty, która przedstawia gnijące mięso wypełniające tablet znanej firmy z nadgryzionym jabłkiem w logo. Mocny przekaz został tu wsparty brzmieniem, które często przywodzi na myśl początki twórczości zespołu. Na poprzednim, rewolucyjnym, longplayu „Utilitarian” nie było miejsca dla typowo grindcore`owych dwuminutowych niszczycieli. Był to album bardzo rozbudowany i stanowiący powiew świeżości w nieco skostniałym ekstremalnym metalu. Tym razem lider Mark „Barney” Greenway wraz z kolegami serwują kilkukrotnie malutkie arcydzieła gatunku takie jak „Smash a single digit” czy niezwykle intensywne i masywne w brzmieniu „Stunt your growth”. Nie oznacza to jednak regresu.
Napalm Death mniej więcej od wydania albumu „Inside the Torn Apart” miewał romanse z bardziej melodyjnymi i rozbudowanymi formami metalu. Na „AP – EM” nie zabrakło dla nich miejsca. Jest na przykład nietypowy i stosunkowo delikatny utwór „Dear slum landlord”. Często pojawiają się także połamania rytmów i nieoczekiwane zmiany tempa, które przywodzą na myśl nawet takich wirtuozów metrum, jak Dillinger Escape Plan czy Meshuggah.
Pierwszy raz w historii zespołu aż tak silne piętno na muzyce Napalm Death odcisnęły punkowe inspiracje. Ci, którzy puwielbiają D-beat i crust oraz kojarzą ich muzykę z coverem Dead Kennedys „Nazi Punks Fuck Fff”, znajdą na „Apex…” kilka utworów skrojonych pod swój gust.
Po takim opisie łatwo uzna, że najnowsze wydawnictwo zespołu to mieszanka bardziej wybuchowa niż znajdujący się w ich nazwie napalm i że może kryć się w tym przesada. Nic bardziej mylnego. Jest to album spójny, a wszystkie jego elementy są doskonale do siebie dopasowane. Widać tu kunszt i doświadczenie gromadzone od 1987 roku, kiedy to ukazał się debiutancki „Scum”. „Apex Predator – Easy Meat” to 40 minut uczty dla każdego miłośnika bezkompromisowego metalu.
Wokalista Napalm Death napisał niedawno list do prezydenta Indonezji (który ujawnił, że jest fanem zespołu). Zwrócił się w nim z prośbą o darowanie kary śmierci dwóm australijskim przemytnikom heroiny. „Barney” napisał w nim, że jego przekaz ma na celu zamknięcie „kręgu przemocy”. Oby jak najdłużej zespół pozostał aktywny i zaangażowany. A krąg przemocy niech będzie obecny w ich muzyce. Wszystkim fanom metalu należy życzyć kolejnych 15 albumów Napalm Death. Zwłaszcza, że wygląda na to, że ten zespół nigdy nie będzie przewidywalny. A to znacznie większe osiągnięcie, niż kilka linijek w księdze rekordów Guinessa.
Napalm Death – „Apex Predator – Easy Meat”
Century Media/Universal
Tracklista:
1. Apex Predator – Easy Meat
2. Smash a Single Digit
3. Metaphorically Screw You
4. How the Years Condemn
5. Stubborn Stains
6. Timeless Flogging
7. Dear Slum Landlord…
8. Cesspits
9. Bloodless Coup
10. Beyond the Pale
11. Stunt Your Growth
12. Hierarchies
13. One-Eyed
14. Adversarial / Copulating Snakes