foto: mat. pras.
Jakie macie pierwsze skojarzenia, kiedy pada jego nazwisko, które jest zarazem jakby pseudonimem scenicznym? Bo mnie Król kojarzy się przede wszystkim jako artysta osobny. Nie mający chyba odpowiednika na naszej scenie muzycznej. Bo niby stojący jedną nogą w „niezalu” (sam sobie sterem, żeglarzem, wokalistą i producentem), a z drugiej świadomie flirtujący z komercją i popkulturą. I taka jest też jego nowa płyta „Przewijanie na podglądzie”, którą Błażej – jeśli nie zachwyca – to przynajmniej intryguje.
Wokalista i kompozytor, rocznik 1984. Najpierw związany z alt-rockowym zespołem Kawałek Kulki (2001-2010), później razem z Maurycym Kiebzakiem-Górskim współtworzył eteryczny duet UL/KR (2011-2014), by wreszcie zacząć grać i występować solo pod własnym nazwiskiem. W 2014 roku wydał swoją pierwszą solową płytę „Nielot”, a już rok później kolejną, czyli „Wija”. Krytycy cmokali z zachwytu nad oryginalnością zawartej na niej muzyki – ambientowe tła spotykały się w piosenkach Króla z urzekającymi, nieśmiało popowymi melodiami, a temu wszystkiemu towarzyszyły nie do końca jasne, ale ładnie brzmiące teksty.
Podobnie było na poprzednim, trzecim krążku „Przez sen” (2016) muzyka z Gorzowa Wielkopolskiego. A więc przede wszystkim brzmienie zbudowane na „ejtisowych” syntezatorach i przetworzonych samplach przeróżnych instrumentów (na przykład saksofonu, który przez wiele lat był tabu w muzyce alternatywnej). A to wszystko precyzyjnie i przestrzennie wyprodukowane, z charakterystycznie analogowym, a może nawet uroczym sznytem – jak ze starego winylu czy kasety magnetofonowej.
Ten własny, intymny muzyczny świat Króla ładnie opisała Agnieszka Szydłowska z Trójki, mówiąc o nim, że jest to: „… utalentowany kompozytor, który swobodnie porusza się między muzyką instrumentalną a elektroniczną. To również jeden z najlepszych tekściarzy młodego pokolenia: imponuje doborem słów, swobodą wyrazu i łatwością, z jaką buduje klimat swoich piosenek”. Przypomniałem sobie te słowa słuchając w tych dniach, raz za razem, najnowszego materiału Błażeja, czyli „Przewijanie na podglądzie”.
Skąd taki tytuł? – Przenosi nas on do świata kaset wideo. Przewijanie na podglądzie niszczyło taśmę i jakość VHS, dlatego jest w tym coś z ostrzeżenia: nie rób, bo zepsujesz. Interpretacja tytułu płyty Błażeja Króla jest bardzo szeroka. Między innymi może chodzić o psucie relacji międzyludzkich. Myśląc o tym tytule, wyobrażałem sobie raczej przewijanie kciukowe, fragmentaryczne podglądanie, pewną skrótowość i przyspieszenie całego naszego życia. Imprezowanie też jest przewijaniem na podglądzie i niszczy tę naszą taśmę – tłumaczył niedawno Król w audycji Anny Gacek, również w radiowej Trójce.
Cóż można dodać do takiego auto-opisu? Może uwagę, że choć czasami te wręcz ambientowe („Kiedyś / CZEKAŁAM”), jakby filmowe melodie („Przyjdę / SZTUCZNA KREW”), to takie synth-popowe „smuty”. Ale „smuty” bardzo ładne. A czasami, kiedy Król sięgnie po mocniejszy bit, również intrygujące lub niepokojące – jak w „Złej wiadomości”. Błażej umie też w przeboje – co udowadnia singlowym, wciąż minorowym, a mimo to bardzo radiowym utworem „Całą ciszę / POKÓJ NOCNY”. A najfajniejsze jest to, że grając ten swój electro-pop z poetyckimi tekstami artysta nie boi się sięgnąć po nieco przaśną, a przez to modną dziś stylistyką muzyki syntezatorowej sprzed 30 lat. Tak jest w „Przypominaj / CULPA”, czy w – jeszcze odważniej flirtującym z kiczem lat 80. – „Z Tobą / DO DOMU”.
– Król to jest fenomen, niepozorny, skromny facet z ogromnym talentem. Gdyby tylko chciał, mógłby naprawdę dużo więcej osiągnąć, ale wystarcza mu tak, jak jest – napisał jeden z fanów pod klipem do promocyjnego singla. Podpisuję się pod tymi słowami obiema rękami i ze świadomością, że muzyka z „Przewijania na podglądzie” nie jest dla wszystkich. A szkoda.
Artur Szklarczyk
Ocena: 3,5/5
Tracklista:
1. Całą ciszę / POKÓJ NOCNY
2. Niemożliwe
3. Przypominaj / CULPA
4. Kiedyś / CZEKAŁAM
5. Z Tobą / DO DOMU
6. Przyjdę / SZTUCZNA KREW
7. Spróbuję / STRAŻNIK
8. Zła wiadomość
9. Ósmy / ALTE PUDE