Tymczasem z oficjalnej filmografii Juliette Lewis wynika, że, wyłączając trzyletnią przerwę do tego roku, grała w filmach non-stop. A jakoś trudno mi sobie przypomnieć jej większe role po „Od Zmierzchu Do Świtu” sprzed lat… trzynastu! Jednak niełatwo też uwierzyć, patrząc na nią na scenie, że dlatego, z wyrachowaniem pięć lat temu, powołała do życia projekt Juliette And The Licks. Ten z czasem przerodził się w Juliette Lewis & The New Romantiques i wyewoluował do nie budzącego żadnych wątpliwości szyldu Juliette Lewis. Bo, ustalmy, Juliette jest świetną aktorką, ale chyba nie aż tak, żeby zwieść swoim zachowaniem na scenie tysiące fanów i innych wykonawców…
Tym bardziej, że śpiewała w Londynie „Killed By Death” z Motörhead, a w Nowym Jorku „Dirty Deeds Done Dirt Cheap” AC/ DC z Jerry’m Cantrell’em (Alice In Chains) i Tom’em Morello (Rage Against The Machine). Występowała na wszystkich, liczących się, letnich festiwalach w Europie i obu Amerykach, a nowy album wyprodukował jej szef The Mars Volta, Omar Rodriguez – Lopez.
I tu się zaczyna zabawa! Podpowiedzi (i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze) przekazane Juliette przez Omara sprawiły, że dotychczas generowany tylko na koncertach żar bije teraz i z jej płyty. Każdy utwór zawiera patenty znane z działań The Mars Volta, ale przefiltrowane przez bluesową nonszalancję nowego zespołu Dżulietty.
Mimo, że oboje są fanami twórczości Felliniego, to większość utworów z „Terra Incognita” kojarzy się z wczesnymi filmami Jarmusha i brudem z amerykańskiego południa. Choć poznali się w Japonii, to nie przesadzili z nowinkami technicznymi, a takie efekty, jak te nakładane na wokale Juliette, wykorzystywały nawet wokalistki ery Dzieci Kwiatów. Inna sprawa, że Omar pracował już na materiale stworzonym przez Juliette i jej kompozytorską podporę, gitarzystę Chrisa Watsona. Efekt tych działań rozkłada na łopatki. Śmiem twierdzić, że robi nawet lepsze wrażenie, niż ostatnie eksperymenty macierzystej formacji Rodrigueza – Lopeza.
Nie będziecie się mogli uwolnić od melodii i gitarowych motywów „All Is For God”, „Noche Sin Fin”, „Romeo”, tytułowego, czy najbardziej rasowego bluesiora w tym zestawie – „Hard Lovin` Woman”. Aż dojdzie do tego, że zapomnicie o wszystkich filmowych rolach Juliette i zaczniecie wymieniać ją obok Grace Slick z Jefferson Airplane i Janis Joplin. Bo dziś tam jest jej miejsce.