Hollywood Vampires – „Rise” (recenzja)

195 lat minęło, czyli… byle nie stać się memem.

2019.07.07

opublikował:


Hollywood Vampires – „Rise” (recenzja)

fot. mat. pras.

Liczba z tytułu recenzji to oczywiście suma lat trójki muzyków, którzy tworzą tę efemeryczną supergrupę – jakże celnie nazwaną Hollywood Vampires. Ale choć Johnny Depp (56), Alice Cooper (71) i Joe Perry (68) nie są już młodzieniaszkami, to jednak nie sposób odmówić im energii i… chęci rozwoju. O ile więc na ich debiutanckim krążku sprzed czterech lat były tylko trzy autorskie kompozycje, to tym razem dokładnie tyle mamy coverów. Ale czy taki wybór dobrze zrobił twórczości gwiazdorskiego trio?

Pamiętacie to zamieszanie, które towarzyszyło debiutowi HV? Ni stąd, ni zowąd na muzycznym rynku pojawiła się trzyosobowa grupa o takiej gwiazdorskiej „kaloryczności”, że wokół Deppa, Coopera i Perry’ego zrobiło się naprawdę gorąco. Ci dwaj pierwsi założyli go, by wskrzesić pamięć o legendarnym klubie Hollywood Vampires. Nieformalny lokal, który powstał na początku lat 70., na piętrze popularnego wtedy Rainbow Bar & Grill, był miejscem spotkań gwiazd rocka mieszkających lub odwiedzających Los Angeles. – Typowy wieczór w tym miejscu wyglądał następująco – John Lennon, Harry Nilsson i Keith Moon, zwykle w przebraniu np. pokojówki lub szofera, w towarzystwie Berniego Taupina, Jima Morrisona i Mickey’a Dolenza – wspominał 4 lata temu Cooper. A musimy pamiętać, że częstym bywalcem baru był też Jimi Hendrix!

Pomysł na projekt, który będzie działał przede wszystkim w formie cover bandu, zrodził się jeszcze w 2012 roku w głowach wieloletnich przyjaciół – Coopera i Deppa. Panowie zaprosili do współpracy Joe Perry’ego (ex-Aerosmith), a także producenta Boba Ezrina. Szybko jednak szeregi współczesnych wampirów zostały zasilone przez innych zaprzyjaźnionych muzyków (stąd na płycie pojawiła się cała plejada gwiazd rocka – m.in. Perry Farrell, Dave Grohl, Sir Paul McCartney, Joe Walsh, Slash, Robbie Krieger, Zak Starkey, Brian Johnson, Kip Winger, a także zmarły już Sir Christopher Lee, który tuż przed śmiercią zdołał nagrać intro do utworu „Raise The Dead”). A na płycie oprócz oryginalnych kompozycji Hollywood Vampires znalazły się też covery niegdysiejszych bywalców wspomnianego klubu Hollywood – The Doors, T.Rex, The Who, Hendriksa, Led Zeppelin i wiele innych.

Teraz jednak, kiedy zażywni, rockandrollowi odboje oraz najlepszy pirat świata filmu w osobie Deppa postanowili skrzyknąć się drugi raz, nie mogli już – mówiąc piłkarskim językiem – „grać na alibi”. Dlatego ich nowy album składa się – w przeciwieństwie do debiutanckiej płyty z 2015 roku, album składa się głównie z oryginalnego materiału stworzonego przez zespół. A że najwięcej jest tu southern-rockowego grania, w którym muzyczna tradycja Południa USA spotyka się z „białym” rock’n’rollem, to fani gitarowego jamu będą zachwyceni. Bo jest tu boogie-blues „Welcome To Bushwackers” (z gościnnym udziałem Jeffa Becka & Johna Watersa), ale również mięsisty, spocony blues rock („Who’s Laughing Now”). I tak… wkoło Wojtek, czyli country & western na pełnej…

Nie ignorowałbym natomiast komercyjnego aspektu nowej produkcji HV i bardzo celnej decyzji o kontynuowaniu stałej tradycji w sięganiu po sprawdzone, znane kompozycje uznanych artystów. Na płycie znalazło się bowiem miejsce dla trzech coverów piosenek artystów, którzy odeszli od nas zbyt wcześnie: intymna i intensywna wersja „Heroes” Davida Bowie – pięknie wykonana przez Johnny’ego Deppa – oraz dwie świetne, „punkowe” wersje: „People Who Died” Jim Carroll Band oraz „You Can’t Put Your Arms Around A Memory” Johnny’ego Thundera – ta druga zaśpiewana przez Joe Perry’ego, który opowiada: „Ta płyta jest efektem czystej, kreatywnej energii. Każdy na tym albumie robi to, co potrafi najlepiej, nikt nikomu nie patrzył na ręce. Nie było presji i terminów, dlatego powstał krążek, który jest jednym z najbardziej uczciwych i wyzwolonych albumów, w jakich nagraniu brałem udział. Nie mogę się doczekać kiedy zagramy te kawałki – na żywo i dla naszych fanów”.

Oto trafione w punkt podsumowanie dzieła trio, które stworzone zostało z frajdy grania szczerych, soczystych i rootsowych rock’n’rolli, a odbierane jest przez jednych słuchaczy jako supergrupa od coverów, a przez drugich jako… sceniczni emeryci robiący wszystko, by nie stać się żałosnym memem.

Artur Szklarczyk

Ocena: 2,5/5

Tracklista:

1. I Want My Now
2. Good People Are Hard To Find
3. Who’s Laughing Now
4. How The Glass Fell
5. The Boogieman Surprise
6. Welcome To Bushwackers (Feat. Jeff Beck & John Waters)
7. The Wrong Bandage
8. You Can’t Put Your Arms Around A Memory
9. Git From Round Me
10. Heroes
11. A Pitiful Beauty
12. New Threat
13. Mr. Spider
14. We Gotta Rise
15. People Who Died
16. Congratulations

Polecane