DURAN DURAN – „All You Need Is Now”

Następca "Rio"?

2011.02.13

opublikował:


DURAN DURAN – „All You Need Is Now”

Duran Duran karierę zaczynali od kłopotu. Startując w 1981 r. musieli zmierzyć się z sukcesem debiutu Depeche Mode, „Speak and Spell” – wzorca popu lat osiemdziesiątych. Poradzili sobie z tym, wypracowując swój własny styl, będący połączeniem skomercjalizowanego funku, synthpopu i rocka. Podczas gdy zespół Gahana tworzył coraz to lepsze albumy, Duran Duran od czasu „Rio” (1982) nie nagrali równie dobrej płyty (wychodziły im za to single). Współpraca z Timbalandem przy okazji „Red Carpet Massacre” była przykładem tego, jak dalece Simon Le Bon i Nick Rhodes starali się wpasować w stylistykę współczesnego popu. Klęska na prawie całej linii (bo singiel był dobry).

Mark Ronson zaczynał podobno współpracę z Duran Duran pod hasłem „nagrajmy nowe Rio”. Czyli też kłopot. Jakkolwiek niebezpieczne są takie założenia, tym razem nie skończyło się to na szczęście katastrofalnym gniotem. Ronson nie ryzykowałby wszak współpracy z zespołem wiedząc, że może tym samym zawalić swoją karierę jako producenta. Panie i panowie – „All You Need Is Now” to po prostu dobra płyta. Czy lepsza od „Rio”? O tym pod koniec.

Eksperymenty brzmieniowe zostały odłożone na bok – i dobrze. W czasach muzycznego recyklingu powrót do retro stylu odbierany może być przecież znów jako coś świeżego (przykładów setki, jeśli nie tysiące). Króluje więc syntetyczny beat, melodyjne klawisze i znak rozpoznawczy kapeli, czyli świetny bas Johna Taylora („Safe”). Utwór tytułowy z początku przypomina co prawda „A Pain That I’m Used To”, ale po chwili słyszymy już stare, dobre Duran Duran z 1982 roku. Słychać, że Ronson chciał, by zespół powrócił do korzeni swojej muzyki, dzięki temu kompozycje z „All You Need Is Now” brzmią niezwykle naturalnie, lekko (jak „Being Followed”, od początku do końca perfekcyjnie singlowy utwór). Ballady brzmią tak, jak powinny brzmieć delikatne piosenki z „ejtisów” („Leave A Light On”), taneczne tracki są świeże i wpadają w ucho po pierwszym przesłuchaniu (wspomniane „All You Need Is Know”). Zespół doskonale czuje styl w jakim tworzy, wykorzystuje więc np. tak słodko pachnący synthpopem motyw, jak niby afrykańskie bębenki (początek funkującego „Girl Panic”). To takie lekkie puszczenie oka, żart z własnego brzmienia. A jak wypada porównanie z „Rio”? Najnowsza płyta Duran Duran wychodzi z tego pojedynku…na swój sposób. Bo czy można porównać „The Man Who Stole A Leopard” z kultowym „Save a Prayer”? „Blame The Machines” z „My Own Way”? Nie, bo i po co? Dobry pop to dobry pop. Tyle.

Są minusy? Jeden, i to dość irytujący. Na ostatnich nagraniach koncertowych słychać, że forma wokalna Simona lekko się pogorszyła. W związku z tym w części utworów autotune został użyty dość mocno (vide końcówka „Being Followed”). Tego nie lubię. Oprócz tego, „All You Need Is Now” to bardzo dobra, popowa płyta, dzięki której o Duran Duran znów może zrobić się głośniej. Dziewięć utworów, a każdy z dobrą melodią i potencjałem na hit. Mark Ronson odwalił kawał dobrej roboty. Na koniec, mała dygresja. Wieść gminna niesie, że Blur tworząc swój pamiętny kawałek „Girls and Boys” chcieli zrobić parodię zespołu Le Bona (zarówno tekstową, jak i dźwiękową). Słuchając początku „Safe”, który brzmi jak muzyczny cytat z tego utworu, można się przez chwilę zadumać nad kolejami muzyki rozrywkowej. I tak oto historia zatoczyła koło…

Polecane