Mimo umiarkowanych, czasem wręcz chłodnych recenzji debiutu Bastille potrafili przebić się singlem „Pompeii” i niesieni jego popularnością szybko stali się jednym z pewniaków na europejskich festiwalach. Druga płyta miała zweryfikować, czy grupa ma szansę zadomowić się w świadomości słuchaczy na dłużej, czy pozostanie jedynie sezonową ciekawostką.
Bastille wydają się mieć świadomość, że odnieśli sukces niejako na kredyt, ponieważ dopiero drugim longplayem robią wszystko, by na niego zapracować. Przede wszystkim wykorzystują doświadczenie zdobyte na koncertach i oferują bliższe żywemu graniu. Rozbudowane aranżacje wciąż pozostają znakiem rozpoznawczym Bastille, ale grupa wyzbyła się przeszkadzających na debiucie ciągot do przesadnej wzniosłości. Na plus na pewno wyszło podkreślenie obecności w składzie gitarzystów, którzy na „Bad Blood” praktycznie nie ruszali się od instrumentów klawiszowych.
Na drugiej płycie muzycy znacznie odważniej zapuszczają się poza indiepopowe ramy. W „Winter Of Your Soul” potrafią zabrzmieć soulowo, a w pewnym momencie nawet EDM-owo, odrobinę mroczne – oczywiście jak na standardy Bastille – „Blame” ma w sobie rockowy pazur, w minimalistycznej balladzie „Two Evils” wokalowi Dana Smitha towarzyszy bluesowa gitara. Nie zabrakło również nieco patetycznych, choć już nie tak plastikowych i nieznośnych jak poprzednio, hymnów jak oparte na imitujących dęciaki klawiszach „Send Them Off!!!”. W singlowym „Good Grief” poza nośnym refrenem usłyszymy uzależniający bas czerpiący z klasyki disco, „Lethargy” wita słuchacza patentami rodem z r’n’b, po czym rozwija się do radosnej popowej piosenki.
Już na „Bad Blood” Bastille chętnie mieszali style, wówczas robili to jednak chaotycznie, poza tym na siłę kombinowali z formą nie mając treści. Tym razem jednak wszystko ma swoje miejsce i dzięki temu, że na „Wild World” Dan Smith napisał znacznie bardziej angażujące piosenki, wszelkie smaczki aranżacyjne służą dopieszczeniu materiału, a nie maskowaniu jego braków.
Równolegle z premierą „Wild World” ruszyła trasa koncertowa, która dotrze również do Polski. 24 listopada grupa wystąpi w warszawskiej hali Torwar. Niby byli już w tym roku na Open’erze, ale obserwując tempo rozwoju Bastille można być pewnym, że są teraz jeszcze lepsi niż latem.
{facebook}