On był postacią charyzmatyczną, niezwykłą, najprawdziwszym artystą estradowym – opowiadał Gazecie Wyborczej perkusista i menadżer Budki Tomasz Zeliszewski – Był tak wiarygodny w tym, co robił, że nie sposób było go nie lubić. Miał dar nawiązywania kontaktu z publicznością. Po trzech pierwszych minutach, niezależnie czy było to kilkadziesiąt, czy kilkaset osób, stawał się ich przyjacielem.