W 2020 roku przydarzyło się wiele naprawdę dziwnych, zaskakujących rzeczy. Nowy album Volta idealnie się w to wpisuje.

Andrzej Cała recenzuje "12bit Jazzed Grooves pt 0" DJ 600V


2020.12.28

opublikował:

W 2020 roku przydarzyło się wiele naprawdę dziwnych, zaskakujących rzeczy. Nowy album Volta idealnie się w to wpisuje.

Ponad dwadzieścia lat temu swoimi producenckimi składankami łączył tzw. ciemną i jasną stronę polskiej sceny hiphopowej. Był odpowiedzialny za muzykę na pierwszych albumach Molesty, kultowej kompilacji “Smak B.E.A.T. Records”, debiucie ZIP Składu, remiksował Fisza, miał wkład w pierwszego Płomienia i… dziesiątki innych płyt. DJ 600V nie przypadkiem i nie bez powodu zyskał miano jednego z ojców chrzestnych polskiego hip-hopu.

Może w ostatnich latach nie było o nim już tak głośno, ale to absolutnie nie znaczy, że Sebastian próżnował. Tyle że akurat płyty w jazzowej stylistyce, bez raperów, ba – w ogóle bez żadnych wokali, bez sampli, spodziewałbym się od niego w ostatniej kolejności. No albo, pisząc wprost, w ogóle.

“12bit Jazzed Grooves pt 0” to, jak zaznacza Volt, pierwsze wydawnictwo z serii materiałów firmowanych jako 600V Invisible Jazzed Ensemble. Bez loopów, bez sampli, słowem – bez jakichkolwiek zapożyczeń z nagrań innych twórców. Łatwiej zrozumieć tę ideę, gdy cofniemy się o blisko pięć lat i rozmowę z producentem w magazynie “Estrada i Studio”.

– Zawsze uważałem, że klasyczna muzyka i klasyczne życie to nie moja historia. Nigdy nie mieszkałem w domu z ogrodem, tylko na blokowisku, więc adekwatną ilustracją muzyczną do tego jest muzyka ulicy. Nie wyrzekam się tego kim jestem, znajduję swoje szczęście żyjąc w betonie. Nie wiem jak to jest, ale kiedy pracuję z czarnoskórymi artystami, to są oni zdecydowanie bardziej przychylni rytmom, które im proponuję niż moi koledzy z Polski. Trudno powiedzieć dlaczego tak jest ale na pewno ten groove, który jest w tych gatunkach od zawsze mnie pociągał. Ten specyficzny rytm i harmonie, które w muzyce soul są inne niż w muzyce klasycznej.

Niespełna 45-minutowy album jest w stu procentach jazzowy, ale pozbawiony tej specyficznie smutnej, melancholijnej nuty, którą utożsamiamy z tym gatunkiem w polskim wydaniu. Historie utkane przez Volta dźwiękami idealnie sprawdziłyby się jako ścieżka dźwiękowa do seriali kryminalnych czy obyczajowych z przełomu lat 60. i 70. Czarno-białe klisze, niezatłoczone ulice, którymi z rzadka przemykają autobusy i auta. Duch wolności, jaki dawały imprezy taneczne z muzyką jazzową oraz koncerty.

Tak – tym właśnie pachnie “12bit Jazzed Grooves pt 0”. To świetna muzyka ilustracyjna, do cna przemyślana, bardzo zgrabnie poukładana, niezwykle plastyczna. W dobie beat-tapeów, które często nużą po dziesięciu minutach, zanadto przypominają szkicownik, propozycja 600V wypada naprawdę okazale. Na te bardziej leniwe dni, które czekają nas teraz, jak znalazł.

Album dostępny jest tylko i wyłącznie na 600v.bandcamp.com

Ocena: 4/5

Polecane