fot. M. Szymończyk
Jeden z najbardziej utalentowanych polskich wokalistów, kompozytorów i autorów piosenek wraca z nową muzyką i zapowiedzią albumu. Już dziś można posłuchać pierwszego singla promującego nowe wydawnictwo – „Najdłuższe Pocałunki w Polsce”.
Tomasz Makowiecki dawno wykroczył poza schematy. Odbył długą, artystyczną podróż do muzycznej niezależności. Jego ostatni album „MOIZM” był przełomem – mieszanką ambitnego popu i muzyki elektronicznej, prezentującym szerokie spektrum inspiracji i nowe odcienie wrażliwości artysty. Po kilku latach Tomasz Makowiecki zdecydował się na pierwszy całkowicie niezależny i autonomiczny projekt muzyczny w swojej karierze. Jesienią tego roku, nakładem samodzielnie powołanej do życia oficyny Hot Dog Records, ukaże się kolejny album Makowieckiego prezentujący jego szczerą tożsamość muzyczną, rozwijaną na przestrzeni ostatnich lat. Możemy spodziewać się twórczości świetnie wypełniającej przestrzeń między undergroundem a mainstreamem. Płyty na wskroś przyjemnej w odbiorze, ale jednocześnie niosącej treść, wyzwalającej wiele emocji. Elektroniczne brzmienia będą mieszały się z dźwiękami gitar, lata 80. ze współczesnymi trendami, nostalgia z łapczywym chwytaniem teraźniejszości.
„Najdłuższe Pocałunki w Polsce”, to pierwszy singiel promujący nowe wydawnictwo. Kompozycja przyjemna w odbiorze, ale jednocześnie niosąca treść, wypełniona emocjami. Utwór, w którym synthwave’owe inspiracje mieszają się z psychodelicznymi akcentami rodem z lat siedemdziesiątych, retro-elektronicznymi brzmieniami i jednocześnie nowoczesną, świeżą aranżacją.
Zgodnie z filozofią niezależności artystycznej, teledysk do singla Makowiecki stworzył własnymi siłami, we współpracy z Pawłem Małkowskim, który w ostatnim czasie był m.in. twórcą teledysku Marka Pritchard’a z udziałem Thoma Yorke’a pt. „Beautiful People”. Własnymi siłami i we własnej okolicy – Trójmieście, odbywa nostalgiczną podróż wzdłuż wybrzeża.
Tomasz Makowiecki i Anita Lipnicka „Jak Bonnie i Clyde”
– Kiedy dwoje ludzi przejrzało już siebie na wylot, zrzuciło maski… Nie prowadzą już żadnej gry, nie udają lepszych, ładniejszych niż są naprawdę. Zaszli razem zbyt daleko, by z tej podróży zawrócić, albo zacząć od nowa… A droga przebyta wspólnie jest, być może, dłuższa niż ta, która jeszcze przed nimi. Mimo to, pragną razem dojść do końca. Jest w tej historii jakaś bolesna intymność i jakaś ostateczność… Jednak także przesłanie, iż prawdziwa relacja zaczyna się tam, gdzie kończą się nierealne wyobrażenia, oczekiwania wobec siebie, i życia ogólnie – mówi Anita Lipnicka. Więcej informacji tutaj.