fot. Karol Makurat / tarakum.pl
W tym roku czekają nas trzy koncerty Slayera. We wrześniu i październiku grupa wystąpi w Chicago, Louisville i Sacramento. Niby nic nadzwyczajnego, ale… tych koncertów miało już nie być. W 2019 giganci thrashu pożegnali się ze sceną. Oczywiście nie oni pierwsi i nie ostatni po kilku latach zmienili zdanie, niemniej nie zmienia to faktu, że powrót Slayera na scenę wzbudza duże kontrowersje.
SPRAWDŹ TAKŻE: Metallica uruchomiła nietypową usługę subskrypcyjną dla fanów
Jednym z zespołów, które wspierały Slayera podczas jego pożegnalnej trasy, był Anthrax. I gitarzysta tej grupy Scott Ian uważa teraz, że w jakimś sensie został wrobiony w kłamstwo.
– Napisałem do Kerry’ego (Kinga – gitarzysty Slayera): „Dzięki za zrobienie ze mnie kłamcy”. Byliśmy na ponad 100 koncertach pożegnalnej trasy. Przez półtora roku miałem poczucie, że jeśli powiedzieli, że końcą, to tak właśnie się stanie. Osobiście uważam, że to za wcześnie. Świat nadal potrzebuje Slayera, ale uwierzyłem im na słowo. Naprawdę czułem, że będą jedynym zespołem, który kiedy powie, że przechodzi na emeryturę, to skończy na dobre – mówi w wywiadzie dla „Classic Rock” Ian.
Gitarzysta zdradza, że King odpisał mu, że to powrót tylko na trzy koncerty. „Taa, zobaczymy” – miał odpisać Scott.
Oczywiście trudno ocenić, na ile poważne pretensje do Kinga ma Ian. Nie da się jednak ukryć, że nie wszyscy fani Slayera są zadowolenia z powrotu, nawet jeśli faktycznie ma się skończyć na trzech koncertach. Część słuchaczy narzecza, że nie po to uczestniczyła w pożegnalnej trasie grupy, by ta miała się jeszcze schodzić.
Slayera w Polsce nie zobaczymy, ale zobaczymy za to Kerry’ego Kinga. Gitarzysta grupy przyjedzie do nas ze swoim solowym projektem. King będzie jedną z gwiazd tegorocznego Mystic Festivalu.