Wszystko zaczęło się od jednego utworu „Living Proof”, który Royce przygotowywał na swój solowy album. Raper uznał, że warto byłoby zaprosić do niego Eminema. Jak to jednak często bywa, na jednej piosence się nie skończyło.
– Współpraca przebiegała bez problemów, świetnie się bawiliśmy. Postanowiliśmy, że w wolnej chwili zrobimy coś razem jak za starych lat. Chemia między nami od razu była znakomita. Po upływie pewnej ilości czasu spotkaliśmy się i stworzyliśmy EP-kę – jedenaście nagrań, z czego dwa są bonusami. I postanowiliśmy to wydać – dodał Royce.