fot. Sam Rockman
1 listopada na rynku pojawi się nowy album The Cure. Zapowiadany utworami „Alone” i „A Fragile Thing” krążek „Songs of a Lost World” będzie pierwszym studyjnym wydawnictwem grupy od 16 lat, czyli od wydania „4:13 Dream”.
Nie chcemy być złymi prorokami, ale patrząc na częstotliwość, z jaką The Cure wydają nowe płyty, nie można wykluczyć, że „Songs of a Lost World” będzie ostatnią. Tym bardziej, że Robert Smith ma już jasno sprecyzowane plany na przyszłość i wie, kiedy przejdzie na emeryturę. Wygląda na to, że lider The Cure planuje jeszcze maksymalnie pięć lat aktywności scenicznej. Miejmy nadzieję, że w tym czasie zobaczymy go jeszcze co najmniej raz.
SPRAWDŹ TAKŻE: Justin Bieber przeszedł przez piekło u Diddy’ego
– W 2029 roku skończę 70 lat. Jeśli uda mi się dożyć, to będzie koniec. Naprawdę koniec. Prowadzę bardzo uprzywilejowane życie, nie mogę uwierzyć, jakie mam szczęście. Wciąż robię to, co chciałem robić, a najlepsze jest to, że nadal żyję, bo były chwile, gdy myślałem, że nie dożyję 30, 40, 50 lat. Mój umysł nie jest tak ostry jak kiedyś, ale dziś jestem bardziej wyluzowany i łatwiejszy w obyciu – mówi lider The Cure.
