CGM

Robbie Williams od lat zmaga się z chorobą, która utrudnia mu koncertowanie. Teraz zdradził, co to za schorzenie

„Maskuję się, jakbym był olimpijczykiem w maskowaniu"

2025.10.02

opublikował:

Robbie Williams od lat zmaga się z chorobą, która utrudnia mu koncertowanie. Teraz zdradził, co to za schorzenie

foto: P. Tarasewicz

Robbie Williams zmaga się z „wewnętrznym Tourette’em”

Robbie Williams, brytyjska ikona muzyki pop, od lat zmaga się z chorobą, która utrudnia mu koncertowanie. W ostatnim wywiadzie z Paulem Whitehouse’em i dr Mine Conkbayirą wokalista przyznał, że cierpi na formę „wewnętrznego Tourette’a”.

„Właśnie zdałem sobie sprawę, że mam Tourette’a, ale one (tiki nerwowe) się nie ujawniają. Pewnego dnia, idąc ulicą, dotarło do mnie, że te natrętne myśli to coś w rodzaju 'wewnętrznego Tourette’a’” – wyznał artysta.

Według National Health Service zespół Tourette’a to choroba neurologiczna objawiająca się powtarzającymi się ruchami lub dźwiękami, które mogą być wywołane stresem, presją, zmęczeniem czy ekscytacją. Williams ma odmianę, w której symptomy pozostają niewidoczne dla otoczenia.

Maskowanie trudności na scenie

Robbie Williams przyznaje, że przez lata nauczył się ukrywać swoje problemy przed publicznością.

„Maskuję się, jakbym był olimpijczykiem w maskowaniu. Na scenie wyglądam na pełnego brawury, nadętego i zadowolonego z siebie, wykonując gesty, które działają, bo sprzedają bilety. Ale wewnętrznie czuję się zupełnie inaczej” – opowiada.

Artysta wspomina też trudne lata z Take That, kiedy osiągnął szczyt kariery, a stres i presja tylko pogłębiały jego lęki.

„Ludzie mówią: 'Jedziesz w trasę? Musisz być podekscytowany’. A ja jestem przerażony” – dodaje.

Wsparcie żony i nowa perspektywa

Z wiekiem Williams nauczył się czerpać większą radość z występów.

„Od 45. roku życia sytuacja zaczęła się poprawiać. Po raz pierwszy od dawna czuję ekscytację przed występami” – przyznaje.

Duże znaczenie w jego życiu ma także żona, Ayda Field Williams, która przypomniała mu, że każda szansa na występ jest wyjątkowa. „Powiedziała mi, że może już nigdy nie będę miał okazji zagrać na stadionie. To zmieniło moje postrzeganie. W tym momencie pojawiła się wdzięczność za to, gdzie jestem i kim jestem. Ale nawet 80 tysięcy ludzi na stadionie nigdy nie zmieniło mojej opinii o mnie samym” – podsumowuje artysta.