foto: P. Tarasewicz
4 marca w domu Keitha Flinta w Essex znaleziono jego ciało. Kolega muzyka z The Prodigy Liam Howlett przyznał, że Keith popełnił samobójstwo, tydzień później po sekcji koroner potwierdził tę informację, mówiąc, że artysta się powiesił.
Okazuje się jednak, że sprawa nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Wyniki badań toksykologicznych wykazały obecność alkoholu, kodeiny i kokainy w organizmie Flinta. Tym samym niemożliwe staje się ustalenie, czy artysta faktycznie planował odebrać sobie życie, czy też powiesił się, będąc pod silnym wpływem substancji psychoaktywnych, tym samym nie mając świadomości, co robi.
– Rozważałam samobójstwo jako przyczynę śmierci, ale aby dojść do takiego wniosku, musiałabym mieć dowody potwierdzające celowe działanie pana Flinta. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy był to nieszczęśliwy zbieg okoliczności czy samobójstwo. Nigdy nie dowiemy się, co działo się wtedy w jego głowie, dlatego też zamierzam ogłosić orzeczenie otwarte – skomentowała koroner Caroline Beasley-Murray.