Długo go nie było, ale kiedy wpadł po to, żeby się pożegnać, robi to z wielką pompą, rozciągając rozbrat z postacią Quebonafide na cały tydzień. We wtorek dostaliśmy czterogodzinną rozmowę z Krzysztofem Stanowskim, z której dowiedzieliśmy się, że… będzie jeszcze jedna, choć być może już nie aż tak długa. Quebo zapowiedział, że po ostatnim koncercie będzie chciał jeszcze raz spotkać się z szefem Kanału Zero, by podsumować to, co wydarzyło się dziś online oraz wydarzy się jutro i pojutrze na PGE Narodowym.
Co właściwie zobaczyli dziś fani? „Akt I – wydarzenie online” było złożonym z 14 utworów musicalem, w którym obok Quebo usłyszeliśmy m.in. Sobla, Okiego i Chivasa. Tych 14 piosenek to nie tylko ścieżka dźwiękowa dzisiejszego wydarzenia online, ale tak naprawdę gotowa płyta – w większości całkowicie inna od tego, co artysta robił do tej pory. Czy doczekamy się takiego wydawnictwa? Być może to będzie „Akt III” pożegnania.
W rozmowie z Krzysztofem Stanowskim Quebo zadeklarował, że ostatnie koncerty przyniosą odpowiedź na pytanie o główny powód, dla którego zdecydował się zakończyć karierę. W „Akcie I” artysta nie mówi tego wprost, ale obserwując ten spektakularny performance o presji i problemach emocjonalnych, można wyciągnąć pewne wnioski.
„W mojej głowie bywa różnie”
– Dziś na pytanie, czy jestem szczęśliwy, które usłyszałem na ulicy, odpowiedziałem, że świat nas nie krzywdzi, tylko czasem mózg sabotuje – mówi w pewnym momencie raper.
„Świat nas nie krzywdzi, tylko czasem mózg sabotuje”. W jednej z piosenek słyszymy „W mojej głowie bywa różnie”. Quebo mówił Krzysztofowi Stanowskiemu, że w pewnym momencie zapragnął przestać być osobą publiczną i widać, że nadal nie ma na to chęci.
„Akt I” pod względem artystycznym na pewno budzi kontrowersje. Obserwując pierwsze komentarze w mediach społecznościowych, część fanów z miejsca pokochała go bezgranicznie, choć znaleźli się także tacy, których formuła przytłoczyła. Nie można jednak zaprzeczyć, że trwające nieco ponad godzinę widowisko chwytało za serce od pierwszych sekund do kończącej sekwencji, w której usłyszeliśmy Abelarda Gizę i Piotra Szumowskiego.
Na ekranie w „Akcie I” pojawili się m.in. Robert Lewandowski, Robert Gonera, Andrzej Grabowski, Katarzyna Figura i Martyna Byczkowska, która zaśpiewała z Kubą jedną z piosenek.
Jeśli to miała być przystawka do tego, co czeka nas jutro i w sobotę na Narodowym, to… no cóż, będzie naprawdę grubo.