– Spójrzmy na to, czym jest dla mnie sukces. Gdy Jay-Z powiedział mi, że jestem dobry, a ja miałem wtedy 19 lat – to było niesamowite. To był dla mnie sukces. Nie chciałem więcej. Młody chłopak, który chce być raperem, spotyka się z takimi słowami od swojego idola. Tak, to był przełomowy punkt. Mówiłem wtedy ludziom: „Słuchajcie, Jay-Z twierdzi, że nieźle mi idzie. Nie muszę już dla was rapować. Jestem dobry” – wspomina Lupe na łamach „Complex”.
Jego zdaniem taka opinia znaczy dużo więcej niż zachwyt ze strony krytyków prestiżowych magazynów.
– Nie obchodzi mnie pięć mikrofonów w „The Source”, nie obchodzi mnie maksymalna ocena w „XXL” – taka klasyfikacja nie jest dla mnie. Co z tego, że Pitchfork da mi 8.1 albo 6.2. Albo „Rolling Stone” cztery lub pięć gwiazdek. Jay-Z powiedział, że jestem dobrym raperem, więc widocznie tak musi być – dodaje artysta. – Więcej, jestem lepszy od ciebie. Naprawdę potrafię rapować. Kiedyś przyznasz mi rację. A jeżeli myślisz, że tak nie jest… lepiej idź spać!