fot. Alexandra Gavillet
– Myślałem, że jeśli będę muzykiem, to będę spał tak długo jak tylko będę chciał! – odpowiada Lewis Capaldi na pytanie, co jest najbardziej stresujące w byciu muzykiem. 22-letni Szkot w maju wyda swój debiutancki album o wdzięcznym tytule „Divinely Uninspired to Hellish Extent”, ale już teraz może pochwalić się niemałym sukcesem. Jego singiel „Someone You Loved” dotarł do pierwszego miejsca listy najpopularniejszych singli w Wielkiej Brytanii. Z Capaldim porozmawialiśmy przy okazji jego wizyty w Polsce – artysta supoportował Bastille w lutym na Torwarze.
Kto odkrył twój talent i kiedy nastąpił przełomowy moment w twojej karierze?
Lewis Capaldi: Mój menedżer jako pierwszy odnalazł moją muzykę online. Po prostu pisałem piosenki i nagrywałem je zwykłym iPhone’em, dokładnie takim jaki masz przed sobą i wrzucałem na Soundcloud. Tak więc robiłem to przez około półtora roku, a dokładniej od około 2014 do 2016. Było to dla mnie najzwyczajniej jakieś zajęcie, tak naprawdę nawet nie wiem, dlaczego to robiłem. Grałem różne koncerty w tamtym czasie i pomyślałem, że mogę również wrzucić parę kawałków do sieci, żeby ludzie mogli sobie posłuchać. Nie chciałem nagrywać ich profesjonalnie, bo nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że mogą być na tyle dobre, więc pomyślałem, że Soundcloud to odpowiednie miejsce. Po około półtora roku miałem tam około 45 piosenek, kiedy nagle dostałem maila od mojego obecnego menedżera, który mniej więcej brzmiał tak: „Znalazłem twoje piosenki na Soundcloud i uwielbiam twój głos. Byłbyś zainteresowany współpracą?”. I tak to się zaczęło…
Czy uważasz że ciężko przebić się początkującym muzykom? Jak było w twoim przypadku?
Myślę, że jest to ciężkie dla każdego. Mój pierwszy singel wypadł bardzo dobrze, o wiele lepiej niż przypuszczałem, ale ogólnie uważam, że jest to dosyć ciężkie zadanie. Pomimo tego, że singiel był sukcesem, to tak naprawdę koncertowałem i pisałem piosenki przez całe 9 lat, żeby do tego dojść. Zacząłem kiedy miałem 11 lat, a wydałem pierwszego singla jako 20-latek, więc przez całe 9 lat nie wydarzyło się tak naprawdę nic w mojej karierze oprócz paru koncertów. Ale od kiedy spotkałem mojego menedżera i wypuściłem pierwszy singiel, wszystko ruszyło w dobrym kierunku i nabrało tempa. Podsumowując: myślę, że jest ciężko, ale tak powinno być, bo jeśli nie nauczysz się ciężko pracować na swój sukces to pewnie nie powinieneś tego robić wcale.
„Myślałem, że jeśli będę muzykiem, to będę spał tak długo, jak tylko będę chciał”
Czyli przez te całe 9 lat nie miałeś momentów zwątpienia, kryzysu, że to, co robisz, w ogóle ma sens?
Nie bardzo, ale tylko dlatego, że byłem naprawdę młody. Pewnie gdybym dopiero teraz zaczynał swoją przygodę z muzyką, w wieku 22 lat i czekał całe następne 9, żeby cokolwiek się wydarzyło, to na pewno miałbym takie momenty. Ale byłem na tyle szczęściarzem, że zacząłem bardzo młodo i nigdy nie doświadczyłem żadnej presji typu „powinieneś znaleźć normalną pracę albo zrobić coś innego ze swoim życiem”.
To jak myślisz – kim byłbyś jeśli nie muzykiem?
Hmm, nie mam zielonego pojęcia (śmiech).
Pewnie po prostu Lewisem Capaldim?
Tak, pewnie tak. Po prostu takim samym chłopakiem tylko z inną pracą. To bardzo dziwne, bo przez te całe 9 lat nigdy nawet nie przeszło mi przez myśl, że mógłbym robić coś innego. Widocznie byłem za młody, żeby rozważać plan b.
Czy bycie muzykiem jest dla ciebie stresujące?
Och tak, może być naprawdę bardzo męczące. Zawsze się przemieszczasz, latasz do innych miejsc, prawie cały czas budzisz się o 5 rano! Przysięgam, nigdy nie przypuszczałem, że tak to będzie wyglądać, nikt mi nigdy nie powiedział. Myślałem, że jeśli będę muzykiem, to będę spał tak długo, jak tylko będę chciał! Ale też stresujące jest to, że oczywiście zależy ci, żeby twoje płyty sprzedawały się jak najlepiej i żeby podobały się ludziom. Wiesz, kiedy wydajesz album w dużej wytwórni płytowej, chcesz, żeby sprzedał się wspaniale i może to być naprawdę stresujące.
Jakie odczucia towarzyszą twojej rosnącej popularności? Jest to dla ciebie coś ekscytującego czy raczej wolałbyś cofnąć się w czasie i iść na studia z przyjaciółmi?
Jakoś sobie z tym radzę, bo rosnąca popularność oznacza, że może uda mi się sprzedać parę płyt. Ale tak, chciałem iść na studia, chociaż w sumie tylko dlatego, że musi być fajnie imprezować codziennie przez parę lat… ale nie cofnąłbym się w czasie, ani nie zmieniłbym niczego na ten moment. Chociaż wiesz co? Zadaj mi to samo pytanie za rok i może moja odpowiedź będzie zupełnie inna.
Co uważasz za moment w swojej karierze, kiedy mógłbyś powiedzieć do swoich rodziców: „Mamo, tato – udało mi się”?
Chyba to jeszcze się nie wydarzyło. Zawsze kiedy coś ważnego dzieje się w mojej karierze, rzeczy które kiedyś wydawały mi się wielkimi osiągnięciami, to kiedy już się wydarzą, nie czuję się zupełnie usatysfakcjonowany i jakby ich czar trochę pryska. Nadal za parę lat może się okazać, że zostanę bez niczego, więc chociaż jest to dziwnie to nigdy tak naprawdę nie czuję, że mi się udało.
Więc nigdy nie będziesz w pełni usatysfakcjonowany?
Myślę, że kiedyś, kiedy już moja płyta ujrzy światło dzienne i zobaczę, jak ludzie na nią zareagowali, to będzie coś bardziej konkretnego. Na razie to tylko single i epki, więc cały czas trochę się zastanawiam. Jakby to ująć, nie mam jeszcze do końca swojego odcisku w przemyśle muzycznym na ten moment, ale kiedy w końcu wydam swój album, to będę miał trochę więcej pojęcia, co może wydarzyć się dalej. Jak na razie nie czuje pełnej satysfakcji, ale zobaczymy, co się stanie.
Z którego festiwalu cieszysz się najbardziej nadchodzącego lata?
Duża część jeszcze nie jest ogłoszona. Gramy na Boardmasters i Truck Festival, ale nie mam pojęcia jakie inne… Pewnie ty wiesz lepiej ode mnie, gdzie zagramy. Och, zagramy jeszcze główny koncert na The Great Escape, gdzie zbierają się wszyscy z przemysłu muzycznego, więc na pewno będzie świetnie, nie mogę się doczekać.
„Dostaję multum wiadomości z prośbami o darmowy bilet na koncert”
A jak się czujesz będąc sławny na Instagramie?
Czuję się wyśmienicie! (śmiech) To takie dziwne, że tyle ludzi obserwuje co wrzucam na Instagram, szczególnie biorąc pod uwagę, że ja naprawdę nie przykładam do tego uwagi. Wydaje mi się, że inni sławni na Instagramie ludzie planują to bardzo dokładnie, a ja po prostu mówię na przykład o tym, że idę właśnie do łazienki. Niektórzy biorą to trochę zbyt poważnie i potem dostaję dziwne wiadomości. Szczególnie kiedy żartuję i przykładowo opowiadam o tym, jak to nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zarobię masę pieniędzy, a ludzie wypisują do mnie, jak to się zmieniłem… Albo kiedy dostaję multum wiadomości z prośbami o darmowy bilet na koncert. Ludzie pytają o darmowe bilety nawet zanim w ogóle pojawią się one w sprzedaży albo piszą rzeczy typu „jestem twoim największym fanem, czy mogę dostać bilet za darmo?”. Jeśli jesteś fanem to po prostu kupujesz bilet, przecież ja też muszę jeść.
Czy uważasz, że jesteś zabawny?
Hmm… chyba nie (śmiech). Ale z pewnością mogę powiedzieć, że jestem trochę przygłupi, trochę dziwny. Po prostu mamroczę głupoty na Instagramie, a ludziom chyba wydaje się to zabawne, ale ja raczej nie uznaję się za takiego. Co prawda wrzucam śmieszne, dziwne zdjęcia, ale tylko dlatego, że nie mogłem wytrzymać już tych poważnych sesji zdjęciowych i zwyczajnie ich nienawidzę, więc zacząłem podchodzić do tego w inny sposób. Z tego powodu niestety nie mógłbym być modelem, chociaż zdecydowanie mam do tego predyspozycje (śmiech).
Jednak słuchając twoich piosenek wydajesz się bardzo dojrzały, szczególnie jak na 22-latka. Stoi za tym jakiś powód?
Tak, chociaż nie powiedziałbym, że jestem w zupełności dojrzały. Znaczy myślę, że potrafię być dojrzały, ale po prostu nie chcę być. Szczególnie jeśli chodzi o niektóre rzeczy… Powiedziałbym, że jestem dojrzały tylko w 10% mojego czasu i to właśnie wtedy piszę piosenki. Wszystkie, które napisałem, są o moich własnych doświadczeniach.
Więc jeśli to twoje prywatne przeżycia prezentowane są w piosenkach, to chyba musiałeś przeżyć nieszczęśliwy związek i mieć trochę pecha w miłości?
Tak, ale niech nie zabrzmi to tak, że przeżyłem wiele nieszczęśliwych związków, był tylko jeden. Już mi przeszło i pewnie gdybym teraz pisał piosenkę o rozstaniu to byłaby niezbyt dobra albo w ogóle nic by z tego nie wyszło. Ale tak, większość piosenek na moim albumie jest bardzo emocjonalna, bo właśnie tego wtedy doświadczałem. Miałem wtedy 19-20 lat i spotykałem się z kimś przez około półtora roku i był to mój pierwszy związek na dłuższą metę.
A jakie masz spojrzenie na związki we współczesnych czasach?
Nie do końca mogę na to odpowiedzieć, bo nie byłem w wielu związkach. Ale w świecie, w którym teraz żyjemy, to chyba teraz takie normalne, że związkom nie wiele teraz trzeba, żeby się rozpaść.
Opisałbyś siebie jako wrażliwego, emocjonalnego chłopaka? Bo jest to przesłanie, które płynie z twoich piosenek.
Hmm… Wrażliwego chyba nie, ale emocjonalnego jak najbardziej. Chociaż może nawet nie emocjonalnego, ale kogoś, kto nie boi się tych emocji i nie broni się przed ich doświadczaniem.
Premiera twojego albumu zbliża się wielkimi krokami, a razem z tym trasa koncertowa. Niestety rzuca się w oczy, że Polski nie ma na liście… Czy fani w naszym kraju mogą spodziewać się twojego powrotu w najbliższym czasie?
Może, może… Być może parę koncertów zostanie jeszcze dodanych do listy. Być może jest ku temu jakiś powód, że nie zostało to jeszcze ogłoszone, a ludzie muszą uzbroić się trochę w cierpliwość.
Na koniec – jak podoba ci się Polska do tej pory?
Bardzo mi się podoba! Chociaż jestem tu dopiero od paru godzin, to jest to moja pierwsza wizyta w tym kraju i jak najbardziej cieszę się, że tu jestem.
Rozmawiała: Kinga Chodkowska