W rozmowie z „Digital Spy” wokalista, zapytany o swój debiutancki album, odpowiedział: – Mam już kilka piosenek, ale chcę udać się w jakąś podróż, zanim skończę sesje nagraniowe. Weźmy takiego Timbalanda – on wydaje nowy materiał, gdy objedzie cały świat. Weźmie nieco dubstepu z jednego regionu, nieco jungle z drugiego i tak tworzy swoje brzmienie. Chcę postąpić podobnie.
– Wkrótcę wybieram się do Nashville, by nauczyć się kilku nowych studyjnych technik. Będę tam pracował z Kings Of Leon, zobaczymy, czy coś z tego wyjdzie! – dodał Labrinth. – Taki już jestem – chcę zrobić hit ze wszystkiego, nawet jeśli miałaby być to muzyka z Wenezueli albo rosyjski folk!