fot. Max Gronowski
Po rapowanym „ZGŁOWY” i romantycznym „Kochaj” Krzysztof Zalewski odsłania kolejne karty. W piątek w sieci pojawił się jego punkowy singiel „Roboty”, którym artysta zapowiada nowy album.
– Piosenka „Roboty” jest wbrew pozorom pełna nadziei. Przypominam w niej jedną z lemowskich teorii jakoby roboty (sztuczna inteligencja) były kolejnym ogniwem ewolucji. Czy jednak ma to oznaczać, że kiedy ludzkość odejdzie do lamusa historii albo zostanie po prostu przez maszyny wycięta w pień, Ziemia zamieni się smutne pozbawione uczuć miejsce? Otóż moim zdaniem nie. Miłość jest siłą napędzającą Wszechświat, więc prędzej czy później „roboty będą się musiały kochać, roboty będą się musiały całować”. To tyle w kwestii tekstu. A muzyka? – mówi o nowym singlu artysta.
– Cóż – mamy na nadchodzącej we wrześniu płycie dużo bardziej „radiowe” utwory, ale ktoś musi stać na straży rock’n’rolla, stąd taki wybór kolejnego singla. Na pohybel półśrodkom! Niech żyje Pogodno! – dodaje.
Krzysztof jest gościem nowego odcinka podcastu Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. Artysta nie boi się mówić o trudnych tematach, m.in. o tym, jak po śmierci mamy nadużywał alkoholu i do czego go to prowadziło.
– Włączała mi się autoagresja. Miałem taki pomysł, będąc drobnym kolesiem, zaczepić największego karka, jakiego zdołałem zobaczyć — np. ochroniarza w klubie — i sprzedać mu blachę. Wtedy dostawałem w ryj albo mnie wynosili lub koleś mi mówił: „weź spi****alaj”. Dlatego nie piję. Niedobrze znoszę alkohol. To nie było powtarzalne. Czasami byłem męczybułą — włączało mi się to, byłem nieznośny – mówi muzyk.
SPRAWDŹ TAKŻE: Mery Spolsky kąśliwie komentuje post Julii Wieniawy. Doczekała się mocnej odpowiedzi
Zalewski debiutował wydaną w 2004 r., niedługo po jego zwycięstwie w „Idolu”, płytą „Zalef”. Na kolejny krążek artysta kazał czekać aż do 2013 r. Co działo się pomiędzy albumami? Artysta koncertował m.in. z Nosowską i Heyem, ale równolegle toczył walkę ze swoimi demonami. Na pewnym etapie trafił także do szpitala psychiatrycznego
– Nie ma permanentnej decyzji w kwestii alkoholu czy czegokolwiek. To jest decyzja na dziś. Wyszło terapeutycznie. Byłem na wakacjach w psychiatryku 12 lat temu — zamknięty z wariatami przez dwa miesiące, więc chyba to była poważna sytuacja – wspomina.
Zapytany przez Kubę Wojewódzkiego, czy sam zgłosił się do ośrodka, przyznał, że tak właśnie było.
– Bardzo się to opłaciło. Zauważ korelację między startem mojej kariery a tymi wakacjami, które sobie urządziłem. To było dokładnie wtedy. Wyszedłem z wakacji i zacząłem wydawać płyty. To nie znaczy, że byłem zupełnie czysty. Miałem wpadki. To był proces. Od ponad siedmiu lat jestem czysty od wszystkiego — i dobrze mi z tym – powiedział.