foto: mat. pras.
Być może nie każdy z Was wie, że w 2000 roku Sony planowało wydać solowy album Kobego Bryanta. Gigant fonograficzny zrezygnował jednak z tego pomysłu po kiepskim przyjęciu singla „K.O.B.E.” z udziałem Tyry Banks. Piosenka była daleka od hip-hopowych korzeni Bryanta, więc prawdopodobnie dobrze, że nie udało się wydać całego materiału. Tym bardziej, że Bryant miał w szufladzie także inną, gangstarapową płytę. Ta jednak też się nie ukazała. Dlaczego? Po latach LL Cool J zdradził w wywiadzie, że to jego zasługa, przynajmniej po części.
– Gadaliśmy o rapie. Puścił mi swój gangstarapowy album, a ja powiedziałem: „Kobe, to nie jest co, co musisz robić”. Puścił mi gangstarapowy album na parkingu. Byłem zdezorientowany. Siedziałem tam z nastawieniem: „Co my w tej chwili robimy? Masz fanów, co ty robisz”? To był chyba najzabawniejszy moment w moim życiu, słuchać gangsta rapu w jego wykonaniu – powiedział w wywiadzie dla Entertainment Tonight LL Cool J.
Czy materiał zachował się w archiwach i czy w związku z tym jest szansa, że kiedyś ujrzy światło dzienne? Tego póki co nie wiemy.
Szczerze mówiąc sami niechętnie wracamy do duetu Kobego z Tyrą Banks. Zamiast tego przypominamy więc remix „Say My Name” Destiny’s Child z gościnnym udziałem Bryanta.