foto: P. Tarasewicz
Pod koniec marca córka Kasi Kowalskiej Ola trafiła do jednego z londyńskich szpitali. Dziewczyna szybko wróciła do domu, ale ponieważ jej stan zdrowie nie poprawiał się, ponownie została poddana hospitalizacji.
– Miała na początku normalne objawy przeziębienia (…) cały czas miała wysoką temperaturę. (…) Którejś nocy jej stan pogorszył się na tyle, że wezwały z koleżanką karetkę. Olę zabrano do pierwszego szpitala – tam stwierdzono, że ma zapalenie płuc – mówi w wywiadzie dla magazynu Pani wokalistka. – Później przyjechała po nią druga karetka (…) leżała w izolatce. Miała objawy – wysoką gorączkę, brak tchu, jej stan był poważny – dodaje. To właśnie wtedy pojawiły się podejrzenia, że Ola jest zakażona koronawirusem.
Sprawdź też: Prokuratura zmienia zdanie w sprawie koncertu Kasi Kowalskiej
Kasia Kowalska nagrała i opublikowała w sieci film, w którym poprosiła fanów o pozostawania w domach i ostrzegła przed ryzykiem zakażenia. Po tym, z czym musiała się zmierzyć później, przyznała, że żałuje tego ruchu.
– Ludzie zaczynają węszyć, wysyłają paparazzi, chcą wiedzieć, jak wygląda zapłakana Kasia Kowalska, która np. wyrzuca śmieci, wychodząc z domu. Pytali, na co chora jest jej córka, jak się zaraziła. A może to narkomanka? (…) Niektórzy pisali, że moja córka przedawkowała. Nie będę tego komentować – komentuje artystka.
Córka Kasi Kowalskiej przez trzy tygodnie była w śpiączce wywołanej adenowirusem. Dziewczyna nadal wraca do pełni sił.
– Zaczęła uczyć się wszystkiego od początku – chodzenia, ściskania rąk. Cały czas była rehabilitowana – mówi mama Oli.