fot. mat. pras.
Choć John Porter od prawie półwieku mieszka i pracuje w Polsce, nadal nie uzyskał obywatelstwa. Goszcząc niedawno w podcaście Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego w Onecie artysta przyznał, że bezskutecznie stara się o polski paszport. Wygląda na to, że od momentu nagrania programu nic się nie zmieniło, co wyraźnie frustruje muzyka.
Dotychczasowe wnioski Portera miały być odrzucane ze względu na niepełną dokumentację. Muzyk próbował więc rozwiązać ten problem, ale bez skutku. – Znalazłem nawet panią, która pomogła mi wszystko skompletować. Sprawdziła mi te dokumenty, według niej wszystko było w porządku i mogłem składać je w urzędzie. Po ponad roku otrzymałem list, który odebrałem jako bardzo złośliwy. Według nich brakowało wielu dokumentów: pierwsze małżeństwo, rozwód, akty urodzenia – wylicza w rozmowie z NaTemat.pl, dodając: – Ja tam na miejscu pokazywałem, że mam kartę stałego pobytu. A oni mi kazali udowadniać, z jakiej racji ja mieszkam na terenie Polski. Zamiast porozmawiać, wyjaśnić, to poczułem się opluty.
Muzyk przypomina, że w przeszłości został odznaczony przez ministra kultury, mówiąc, że było to w czasach, kiedy ministerstwo było jeszcze „dobre”. Porter wbija szpilę nie tylko obecnym władzom tej instytucji, ale również prezydentowi.
– Ale też wszystko ma swoje pozytywne strony. Nie muszę podawać ręki Andrzejowi Dudzie. Poczekam, aż będzie lepszy prezydent. Może wtedy przychylniej na mnie spojrzą – puentuje swoją sytuację.