foto: mat. pras.
Jay-Z zmaga się ostatnio z oskarżeniami o napaść seksualną na nastolatkę. Sprawa sięga 2000 r. i do przestępstwa miało dojść podczas after party po gali MTV VMA. Początkowo anonimowa kobieta oskarżyła o napaść jedynie Diddy’ego, ale po kilku tygodniach do pozwu włączono także Shawna Cartera.
Prawnik Jaya-Z twierdzi, że cała sprawa jest wyssana z palca i że jego klient nie miał z nią nic wspólnego. Adwokat artysty stara się także przekonać sąd i opinię publiczną, że relacje jego klienta z Diddym miały jedynie charakter biznesowy i kurtuazyjny. Sam raper także utrzymuje, że jest niewinny.
SPRAWDŹ TAKŻE: Oto dziesięć najbardziej dochodowych tras koncertowych 2024 roku
Teraz, pierwszy raz od wielu tygodni, Hov pojawił się w przestrzeni publicznej w innym kontekście niż ostatnie kontrowersje. Szef Rock and Roll Hall of Fame John Sykes zdradził, że raper proponował mu kilka lat temu zmianę nazwy na Hip-Hop Hall of Fame. Artysta użył wówczas prostego, powtarzanego od lat argumentu: rock jest martwy.
Sykes ostatecznie nie przystał na propozycję rapera, za to sam Jay-Z przyjął w 2021 r. nominację do Rock and Roll Hall of Fame. Do zaszczytnej galerii sław wprowadził go wówczas LL Cool J.