Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl
IGO czyli Igor Walaszek właśnie oddaje nam swój najnowszy album zatytułowany po prostu „IGO”. Jest to dziesiąta płyta w karierze artysty, ale pierwsza solowa. – Od dawna wiedziałem, że chcę pisać sam to mi się stricte podoba – wyznaje IGO. – ale nie miałem jeszcze odwagi wziąć całego ciężaru tylko i wyłącznie na siebie. Myślę, że ten wiek 30 lat, to jest odpowiedni moment, żeby to właśnie zrobić.
To album bezkompromisowy, na którym artysta sięga po wszystkie interesujące go tematy i szczerze pisze o tym, co go najgłębiej dotyka, w sposób, który najpełniej go wyraża.
– Materiał powstawał blisko dwa lata – powiada artysta. – Ostatecznie po wielu podejściach siadłem z gitarą i napisałem 15 piosenek w dwa miesiące. Ogólnie powstało ich o wiele więcej, niż jest na tej płycie – pewnie znajdą się na moich kolejnych albumach – mam w głowie już 3 kolejne projekty.
Na płycie znalazły się te piosenki, które na ten moment najbardziej były bliskie artyście i najpełniej ukazują spektrum jego fascynacji muzycznych i emocji wypełniających ten okres jego życia.
– Muzyka musi być szczera, inaczej to nie ma szans zostać w ludziach na dłużej – przyznaje artysta. – Ta płyta jest taka, jak ja się wtedy czułem, co ze mnie naturalnie wypływało. Tym razem skupiłem się bardziej na oldschoolowym, soulowym śpiewaniu plus nowoczesna muzyka i elementy elektroniki, które też są częścią mnie.
Na płycie znaleźli się też goście, którzy w jakiś sposób odcisnęli swój ślad w życiu Igora. – Z Błażejem Królem się przyjaźnimy, ale też wielokrotnie pracowaliśmy razem – mówi IGO – więc wiedziałem, że koniecznie chcę z nim coś zrobić na autorski album. A jeśli chodzi o Mroza to jestem fanem jego talentu, jest ultra zdolny, bardzo go cenię i cieszę się, że nam się udało spotkać w studiu.