fot. mat. pras.
W nowym singlu „Nasz epilog” Efi nie zostawia złudzeń – to koniec. Koniec udawanej relacji i koniec dopasowywania się do cudzych oczekiwań.
Na energetycznym beacie artystka zamyka ważny emocjonalny rozdział, ale zamiast słodkiej nostalgii serwuje słuchaczom pop-house z wyraźnym electro vibe’em, przełamany szczerym, mocnym tekstem.
Utwór powstał we współpracy z producentem Faded Dollars, który odpowiada za klubowy beat, oraz Ejtenem, który nadał numerowi finalne brzmienie w miksie i masteringu.
„Nie przepraszam – to nie moja wina”
Tekst opowiada o dojrzewaniu przez rozczarowanie – o zauważeniu sygnałów, które wcześniej się ignorowało. O potrzebie odcięcia się od toksycznych relacji, która ma na nas wyniszczający wpływ. „Nie przepraszam – to nie moja wina” – śpiewa Efi, stawiając granice z odwagą, której wielu z nas dopiero się uczy.
Teledysk do „Naszego epilogu” to mocna wizualna metafora. Nocna Warszawa staje się tłem wewnętrznej ucieczki. Efi biegnie przez miasto – nie za kimś, ale przed czymś. Kulminacją jest moment, gdy wsiada do pociągu i odjeżdża, pozostawiając za sobą wszystko to, co ją tłumiło. Ten gest – pozornie zwyczajny – w klipie staje się symbolem odzyskiwania siebie.
Efi to nie tylko artystka, ale też jedna z najbardziej autentycznych twórczyń młodego pokolenia. Jako influencerka z dużym zasięgiem na TikToku, Instagramie i YouTube, od lat tworzy przestrzeń dla rozmowy o emocjach, zdrowiu psychicznym, samotności i wrażliwości. Nie boi się mówić wprost, nie ucieka w pozory. Dzięki temu zbudowała silną i lojalną społeczność tysięcy odbiorców, którzy nie tylko śledzą jej treści, ale się z nimi utożsamiają.
„Nasz epilog” to ważny moment w rozwoju jej kariery. Muzycznie – mocny, nowoczesny, gotowy na playlisty. Lirycznie – dojrzały, świadomy, dotykający tematów, o których w popie mówi się wciąż za mało. To singiel dla tych, którzy już wiedzą, że zasługują na więcej – i właśnie po to odchodzą.