fot. Karol Makurat / tarakum.pl
Wygląda na to, że małymi krokami zmierzamy do drugiego lockdownu. Częściowo już się to nawet dzieje, ponieważ zamknięto baseny, aquaparki i siłownie. Kina, teatry i sale koncertowe teoretycznie są czynne, ale trudno o rentowność w sytuacji, w której widzowie mogą zająć jedynie 25% miejsc. Rząd zakazuje ćwiczeń, zakazuje też jedzenia w restauracjach po 21:00. Na ulicy nie wolno w tym momencie jeść w ogóle, bo uniemożliwia to maseczka.
Temat obostrzeń zdominował media w ostatnich dniach. Komentatorzy nie rozumieją, dlaczego uczniowie w podstawówkach są bezpieczni, a licealiści i studenci już nie, dlatego mają uczyć się zdalnie. Nie rozumieją także, dlaczego obecność jakichkolwiek widzów na stadionie jest zagrożeniem, a w kościołach już nie. Doda też tego nie rozumie i daje daje to do zrozumienia w ironicznym wpisie na swoim fanpage’u.
– Cholera ludzie! Tak trudno zrozumieć nowe ograniczenia? To proste i logiczne. Np. strefa żółta. Nie wolno ćwiczyć na siłowni, bo to skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Dlatego zamiast ćwiczeń warto iść coś zjeść. Bo jeść w każdej knajpie można, na spokojnie i bez maseczki. No chyba, że ktoś chciałby zjeść na ulicy, to mu nie wolno, bo jedzenie na ulicy jest skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne. W knajpie wolno, na ulicy nie. Proste i logiczne. Ale pamiętajmy, że i w knajpie robi się niebezpiecznie, lecz tylko po godz. 21:00. Wtedy wyłącznie na wynos. Byle NIE na ulicy. Za to na ulicy w zgromadzeniu (bez jedzenia!) może uczestniczyć max 25 osób. No chyba, że pójdą do kościoła, to wtedy ile dusza zapragnie, bo jak kościół duży to może być nawet 50 lub 100, trzeba se policzyć.
W kościele na mszy 1 osoba na 4 m2. No chyba, że to nie jest msza tylko mecz. To wtedy nawet na stadionie, na powietrzu – ZERO. Absolutne zero, bo to skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne. No chyba, że to nie jest mecz na stadionie, tylko przedstawienie w teatrze. To wtedy można przyjść, ale na 25% miejsc. Co innego dzieciaki z podstawówki. One to wszystkie mogą przychodzić, siedzieć w klasach i ganiać się po korytarzach na przerwach. Ile chcą, każdego dnia. No chyba, że to nie jest podstawówka, tylko liceum lub studia. Uuu, to wtedy się nie zaleca, bo to skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Kilkadziesiąt dzieci w klasie w podstawówce – tak. Kilkudziesięciu licealistów klasie w liceum – nie. Kilkudziesięciu studentów w auli na uczelni – nie. Proste i logiczne.
No i jak wesele to tylko 20 osób, na dodatek bez wywijania do Zenka na parkiecie, bo to skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Chyba, że wesele zrobicie sobie w Biedrze czy Lidlu, to wtedy można. Tam to można wszystko, włazi tyle ludu ile chce. Byle nie ćwiczyli w trakcie robienia zakupów. Więc bez przysiadów z arbuzami czy takich tam cwaniactw. Proste i logiczne. Czego nie rozumiesz? – komentuje artystka.