fot. mat. pras.
Kilka tygodni temu w sieci pojawił się nowy singiel Bon Jovi zatytułowany „Legendary”. Grupa promuje nim swój nadchodzący album. Premiera krążka „Forever” zaplanowana jest na 7 czerwca 2024. – Ta płyta to powrót do radości. Od początku pisania, przez cały proces nagrywania, wiedzieliśmy, że to ta muzyka Bon Jovi, której należy słuchać głośno i która z miejsca wprawia w dobry nastrój – mówił niedawno Jon Bon Jovi.
Nowy album na horyzoncie powinien oznaczać, że wkrótce poznamy daty trasy koncertowej. Mało tego – w mediach coraz głośniej spekuluje się, że koncerty miałyby być okazją do ponownego włączenia do składu Richiego Sambory. Jon deklaruje, że jest gotowy na przyjęcie gitarzysty z powrotem do zespołu.
Niestety, fani Bon Jovi zamiast się radować, z ciężkim sercem obserwują kolejne informacje dotyczące stanu zdrowia lidera. W wywiadzie dla „The Sunday Times” Jon Bon Jovi przyznał, że rozważa zakończenie kariery. Wszystko przez nasilające się problemy z głosem.
– W krytycznym momencie jedna z moich strun głosowych zaczęła zanikać. Nie byłem w stanie dobrze śpiewać. Czułem, że odebrano mi moje rzemiosło – zdradził niedawno „People” artysta. Teraz w rozmowie ze wspomnianym „The Sunday Times” powiedział: – Jeśli mój śpiew nie jest świetny, jeśli nie mogę być facetem, którym kiedyś byłem… to mój koniec. I dobrze mi z tym.
Czy to znaczy, że zespół planuje zejść ze sceny? Wygląda na to, że raczej nie stanie się to teraz.
– Właśnie nagraliśmy nowy album. Codziennie śpiewam na terapii wokalnej. Ale chcę występować przez dwie i pół godziny w nocy, cztery noce w tygodniu — i wiem, jak dobry mogę być, więc jeśli nie mogę być tym facetem… Ujmę to w ten sposób — nie muszę być grubym Elvisem – kończy Jon.