W zalewie fake newsów często w świat idą nie mające nic wspólnego z rzeczywistością pogłoski o czyjejś śmierci. Kilka dni temu ofiarą podobnej bzdury stała się Bebe Rexha. Po kilku dniach offline artystka ze zdumieniem odkryła, że według fałszywej informacji, której autor „powoływał” się na CNN – zmarła w swoim domu w Kalifornii.
– Jestem duchem, tweetuję z szafy w twojej sypialni – śmieje się wokalistka.
Jako rzekomą przyczynę śmierci Bebe podano przedawkowanie narkotyków, co także wzbudziło rozbawienie wokalistki.
Sprawdź także: Bebe Rexha zachęca do głosowania. Piersią…
– Rany, nie było mnie w sieci trzy dni, a tu nie dość, że nie żyję, to jeszcze przez przedawkowanie narkotyków? – komentuje Rexha.
Jeez I stay off line for three days and not only am I dead but I died of a drug overdose?!?! https://t.co/dffaPbcchg
— Bebe Rexha (@BebeRexha) February 3, 2021
Informacja o „śmierci” Amerykanki szybko rozeszła się po sieci, dzięki czemu była jedną z pierwszych, które wyświetlały się po wpisaniu jej nazwiska w wyszukiwarce Google.
Na wszelki wypadek uspokajamy – Bebe żyje i ma się dobrze. W tym roku na rynku powinien pojawić się jej drugi album. Od wydania poprzedniego, dobrze przyjętego „Expactations”, w czerwcu miną trzy lata. Niewykluczone, że na nowym krążku Bebe pojawi się opublikowany w październiku singiel „Baby, I’m Jealous”, w którym wokalistce partneruje Doja Cat.