– Gdy im opowiedziałem o tym pomyśle, patrzyli na mnie jak na wariata – powiedział Douglas. – Przekonywałem ich, że mówię poważnie. Jeżeli ktoś miałby zainspirować Stevena, to tylko Stephen King. Steven nie potrzebuje melodii – potrzebuje gościa, który go natchnie. Nie chcemy zatrudniać tekściarza, który pisałby tylko hity.
Jak potoczyły się dalsze losy pomysłu Douglasa, tego nie wiadomo.