Przed kilkoma dniami do sprzedaży trafił kolejny krążek Fisza i Emade, czyli duetu stojącego na czele grupy Tworzywo. Jak przekonuje ten pierwszy w rozmowie z Onet.pl, w stosunku do wydanego przed dwoma laty „Mamuta” nowe dzieło jest jeszcze bardziej rozśpiewane. „Ostatnio jako Tworzywo zaczynamy bawić się harmoniami wokalnymi – i namawiam chłopaków na chórki podczas prób”, zdradził Fisz. „Przy Dronach czekam wyjątkowo niecierpliwie na to, co się wydarzy na koncerty”.
To ciekawe słowa, gdy zestawić ich z tymi chwilę wcześniej. „Ja nie jestem jakimś wybitnym wokalista, który dobrze by się czuł w każdej tonacji”, przyznał Fisz. Artysta zdecydował się jednak na śpiew, by odejść od zarezerwowanej raczej dla młodszych formy rapowanej. „Kiedy jeszcze czasem pojawiamy się na koncertach hip-hopowych, widać, że to już jest nieco inna publiczność niż nasza i inny sposób komunikacji. Dlatego śpiewanie przyszło do mnie jakoś naturalne”, mówi.
Fisz zdradza, że dopiero na „Mamucie” on i jego brat, producent Emade, znaleźli wspólną przestrzeń muzyczną. „Pojawiły się punkty, w których możemy się swobodnie spotkać”, mówi. Wcześniej w tym zakresie dochodziło do pewnego rozdźwięku. Już na „Piątku Trzynastego”, albumie, który w tym roku obchodzi swoją 10. rocznicę, Fisz czuł się gotowy na eksperymenty, zaś Emade „był zdecydowanym purystą hip-hopowym”.
„Naszym pożegnaniem z formą gadania była płyta Zwierzę bez nogi, która powstała w dziesiątą rocznicę działalności [nie do końca tak było, bo Zwierzę to 2011 rok, a Polepione dźwięki, solówka Fisza, ukazała się w 2000 roku, nie wspominając o działalności braci Waglewskich w ramach grupy RHX pod koniec lat 90. – red.]”, dodaje Fisz.
Naszą recenzję „Dronów” znajdziecie TUTAJ .