Wśród nich m.in. płyty Snoop Dogga, Schoolboya Q, Billy Talent, Maxwella i Bat For Lashes.
Snoop Dogg – „Cool Aid” (1 lipca)
Po pierwsze to album Snoop Dogga, jednego z tych weteranów, którzy
mimo wieku nadal potrafią wykrzesać ogromne pokłady kreatywności. Po
drugie producentem wykonawczym jest Just Blaze, gość, który zrobił dla
hip-hopu i r&b wiele, wiele dobrego – ostatnio np. wyprodukował
świetny numer Kendricka Lamara i Beyonce „Freedom”. Po trzecie „Cool
Aid” reklamowane jest jako „podrasowany g-funk” czasów, gdy Snoop
debiutował na rynku. To słowa samego Blaze’a, który porównuje
nadchodzący krążek do jeszcze innego etapu w karierze Dogga – „Paid Tha
Cost To Be Da Boss” i „Rhythm & Gangsta”, udanych krążków, w których
kluczową rolę odegrał Pharrell Williams.
Maxwell – „BlackSUMMERS’night” (1 lipca)
Poprzedni album Maxwella zatytułowany był „BLACKsummers’night”. Nowy tytuł jest niemalże taki sam – tylko akcent został postawiony gdzie indziej. Na tę subtelną zmianę musieliśmy jednak czekać siedem lat, bo tyle właśnie dzieli od siebie oba krążki. Co przez ten czas działo się u wokalisty? Przez pierwsze dwa lata intensywnie koncertował z dawnym materiałem, przez kolejne pięć dopieszczał zapowiadany na najbliższy piątek krążek. Dostępny od jakiegoś czasu singiel „Lake By The Ocean” uspokaja – Maxwell nie wyszedł z formy. Najprawdopodobniej znów trzeba będzie go uwzględnić w czołówce najlepszych soulowych płyt roku.
Bat For Lashes – „The Bride” (1 lipca)
Latem ukazują się tylko miłe, wakacyjne krążki? Kto tak powiedział? Natasha Khan, znana także jako Bat For Lashes, idzie w zupełnie inną stronę ze swoim nowym, długo oczekiwanym materiałem. Na „The Bride” opowie tragiczną historię panny młodej, której partner ginie w wypadku w drodze do kościoła na ślub. „Panna młoda spogląda przez woalkę na zebrany w kościele tłum. Niektórzy z ludzi patrzą na nią, inni rozmawiają ze sobą, siedząc w kościelnych ławkach”, tak rozpoczyna się zapowiadany na piątek krążek. A w informacji prasowej czytamy, że to najambitniejsze dzieło angielskiej artystki. Może dlatego, że artystka sama go wyprodukowała i w pełni kontrolowała proces powstawania? Po doskonałym „The Haunted Man” sprzed czterech lat oczekiwania są bardzo wysokie.
Roisin Murphy – „Take Her Up to Monto” (8 lipca)
Jeśli legenda brytyjskiej elektroniki powraca po ośmiu latach milczenia, trzeba się cieszyć z każdego wydawnictwa. „Take Her Up To Monto” jest co prawda kontynuacją wydanego przed rokiem „Hairless Toys”, ale to Roisin Murphy – doceńmy jej aktywność wydawniczą, fakt, że poszła za ciosem i nie wycofała się na kolejnych parę sezonów. „Take Her…” jest owocem tej samej sesji nagraniowej, która zrodziła „Hairless…”. Oznacza to zatem, że płyta powstała pod okiem tego samego producenta, Eddiego Stevensa. Ci, którzy zachwycali się przed rokiem tamtą płytą, tym bardziej powinni poświęcić chwilę czasu „Take Her…”.
Schoolboy Q – „Blank Face LP” (8 lipca)
Im bliżej do premiery „Blank Face LP”, tym bardziej intrygujący się ten album wydaje. Już pierwsze single – „Groovy Tony” i „THat Part” z Kanye Westem – mogły zachwycać, ale prawdziwy szał przyszedł wraz z dwoma wideo, które zapowiadają towarzyszący płycie film krótkometrażowy. Szczególnie drugi z tych obrazów, połączony z piosenką „By Any Means”, zdradza epickie ambicje Schoolboya. Kalifornijski raper najwyraźniej chce pójść śladem swojego kolegi z TDE, Kendricka Lamara, oraz Vince’a Staplesa (który zresztą pojawi się gościnnie na „Blank Face” i myśli o nagraniu konceptualnego krążka. Pomóc mu w tym mają m.in. zaproszone legendy – E-40 i Tha Dogg Pound. Trzymamy kciuki i czekamy.
Billy Talent – „Afraid of Heights” (29 lipca)
Czas poprzedzający premierę „Afraid…” to najdłuższa przerwa – bo czteroletnia – jaką swoim słuchaczom sprawiła kanadyjska kapela. Czy się opłaciło? Przekonamy się już pod koniec lipca. Przez ten czas zespół musiał się zmierzyć z nawrotem choroby jednego z członków, perkusisty Aarona Solowoniuka, który od kilku lat walczy ze stwardnieniem rozsianym. Na „Afraid…” ostatecznie nie zagrał. Zamiast niego partie perkusyjne wykonali trzej inni bębniarze, m.in. Jordan Hastings z Alexisonfire.
Jednym z singli promujących płytę jest „Louder Than The DJ”. „To piosenka, której celem jest ocalenie piękna rock’n’rolla”, tłumaczy frontman Ben Kowalewicz. „Gdy byliśmy młodzi, wypady na koncerty były doświadczeniami, które naprawdę nas zmieniały. To dzięki nim jesteśmy dziś, kim jesteśmy. Z kolei obecna muzyka, mam wrażenie, stała się bardziej jednorodna, rozrzedzona. Nie ma w niej niczego, z czym dzieciaki mogłyby się identyfikować. Kolejne pokolenia muszą wiedzieć, że mogą chwycić za gitarę czy usiąść za perkusją i grać z przyjaciółmi do samego rana”.
DJ Khaled – „Major Key” (29 lipca)
„Król Snapchata”, „autor najlepszego Instagrama w historii” – to tylko kilka określeń dotyczących internetowej aktywności DJ Khaleda. Związany z Miami producent jest też autorem serii gwiazdorsko obsadzonych płyt, które regularnie wypuszcza od dekady. „Major Key” będzie dziewiątym krążkiem w jego imponującej dyskografii. Khaled znów planuje zagrać na bogato. Już dwa dotychczasowe single – „For Free” z Drakiem i „I Got The Keys” z Jayem Z i Future’em – są świetnie obsadzone, a to nie koniec. Na płycie pojawią się też m.in. Kendrick Lamar, Chris Brown, Mariah Carey, The Game, Kanye West, Nicki Minaj i Rick Ross. Udział tego ostatniego zresztą zupełnie nie dziwi. Jako jedyny spośród dotychczasowych współpracowników Khaleda pojawiał się na wszystkich jego albumach.
A jeśli lista gości Was nie przekonuje, może okładka zdoła. Jest naprawdę królewska:
Blues Pills – „Lady in Gold” (5 sierpnia)
Autorzy jednej z najbardziej porywających płyt 2014 roku („Rock przełomu lat 60. i 70. w wyjątkowo nowatorskiej pigułce” – to słowa z recenzji ) wracają z drugim krążkiem. Tytułowa „złota dama” to śmierć. „Chcieliśmy odejść od typowego wyobrażenia śmierci jako ponurej kostuchy”, tłumaczy kapela. Od jakiegoś czasu w sieci krąży tytułowy singiel. Jeśli ktoś już teraz czuje się zachęcony, może zamówić płytę i przy okazji kupić bilety na polskie koncerty Blues Pills. Latem grupa zagra we wrocławskim Alibi (23 sierpnia ) oraz w katowickim MegaClubie 24 sierpnia).
Rae Sremmurd – „SremmLife 2” (12 sierpnia)
Rae Sremmurd, czyli „tania wódka, która trochę pali, ale właściwie spełnia swoją rolę”. Tak o duecie z Misssissippi pisał jeden z amerykańskich dziennikarzy. I faktycznie – chwyciło. Ubiegłorocznym debiutem upili się i dziennikarze, i słuchacze. Płyta zadebiutowała na 5. miejscu listy Billboard i zebrała całkiem niezłe recenzje jak na tak prosty, bezpośredni rap. 12 sierpnia szykuje się powtórka z rozrywki, bo RS już w tytule sygnalizują nawiązanie do poprzednika, a Mike Will Made It nadal będzie dbał o brzmienie całości.
De La Soul – „And The Anonymous Nobody” (26 sierpnia)
De La Soul to trio, nie duet, i dlatego ich ostatnim albumem nie jest „First Serve” z 2012 roku (stworzone przez Dave’a i Posa), a „The Grind Date” o osiem lat starsze. Czyli w tym roku minie dwanaście lat od czasu, gdy zespół wydał płytę w pełnym składzie. Na szczęście nie będziemy już czekać dłużej. Grupa poprosiła fanów o wsparcie finansowe (drogą crowdfundingu) i wygląda na to, że w rewanżu zaprezentują fantastyczny materiał. Jak wynika z tracklisty, płyta będzie wybiegała daleko poza hip-hop. Wśród gości znaleźli się m.in. Little Dragon, Justin Hawkins z The Darkness, Damon Albarn z Blur i David Byrne, legenda Talking Heads. W ogóle trzeba przyznać, że lista współpracowników jest imponująca. Poza wyżej wymienionymi na płycie usłyszymy też m.in. Snoop Dogga, Jill Scott, Usher i Estelle.