Dowcip z brodą, czyli raperzy w tęczowych koszulkach

Felieton Artura Rawicza.

2014.05.14

opublikował:


Dowcip z brodą, czyli raperzy w tęczowych koszulkach

W ogóle bym się nie zajął tematem Eurowizji gdyby nie to, że szefostwo przysłało mi krótkiego maila („napisz proszę na szybko felieton – chyba dziś to trzeba dać na temat tolerancji w muzyce – na podstawie komentarzy chłopców hip-hopowców na temat pana z Austrii i Eurowizji – wiem, wiem, ze się cieszysz, ale nie ma co marudzić, tydzień leżałeś na słońcu:-)”.

Odmieniłem pod nosem najczęściej używane przekleństwa przez wszystkie przypadki drapiąc się po brodzie – ale o co chodzi? Co wspólnego z tolerancją może mieć kiczowaty konkurs, który lata świetności przeżywał ćwierć wieku temu? Prawdopodobnie 10 dni bez netu spowodowało, że straciłem kontakt z rzeczywistością, a śledzenie samych nagłówków z tytułami dotyczącymi sytuacji na Ukrainie to jednak za mało. Zrobiłem eurowizyjną prasówkę. Powrót do Polski okazał się bolesny.

„Brodata baba z kutasem wygrała festyn, świat oszalał / Hitler sie w grobie przewraca” to słowa Rozbójnika Alibaby; „No i chuj, tranzol wygrał. Kurwa, co za jebana prowokacja… Telewizyjne kurwiszony jedne! Pokazujcie kurwa ludziom pedryli w sukienkach i wmawiajcie im, że to normalne ?#?równość? Chuje z cycami i waginy z brodą. Jebać !!!” – Bezczel; „To sa jakies kpiny, cwel z broda wygrywa eurowizje. Dokąd ten świat zmierza?” – Dawidzior HTA. BobAir był najbardziej zwięzły – „DO GAZU Z NIM”. Siwers okazał zatroskanie – „Brodata Europo quo vadis?” a Enson jako chyba jedyny wykazał się poczuciem humoru – „dowcip z brodą” nabiera nowego znaczenia…”. Przerażające.

Rzuciłem też okiem na komentarze polityków (ci będą mielić ozorem na każdy temat, najlepiej w taki sposób, by słupki im skoczyły, czyli ozory chodzić będą tak, jak ozory potencjalnych wyborców). Ich wypowiedzi niewiele różniły się od przedstawicieli rodzimego hip-hopu.

„W Europie dzieją się rzeczy bardzo niepokojące, które wskazują na dekadencję, na schyłkowość Europy i my byśmy chcieli ten trend odrzucić” – mówi Jarosław Kaczyński i dalej ciągnie: „Wszelkiego rodzaju propaganda zmierzająca do tego, żeby różnice między kobietami a mężczyznami zacierać, żeby tworzyć taki model życia, gdzie człowiek może zmienić wszystko, łącznie z tym czy jest kobietą, czy mężczyzną, to jest droga do rozkładu. Na pewno nie powinniśmy się z tego rodzaju wydarzeń cieszyć, to są wydarzenia, które niczego dobrego nam nie wróżą”. Więcej nie ma co cytować, bo wypowiedzi naszych mężów stanu niczym się od siebie nie różnią.

{Diil}

Jeśli konkursowi piosenki przypisywać jakieś większe znaczenie (wciąż nie wiem czemu?) to warto zwrócić uwagę na komentarz innego muzyka… „Uważam, że sposób dążenia do równouprawnienia osób homoseksualnych i heteroseksualnych może się fatalnie skończyć dla tych, o których równouprawnienie się walczy. To tak samo dotyczy Eurowizji, jak i na przykład wielkiego szumu wokół kandydowania Anny Grodzkiej na stanowisko marszałka Sejmu. Forma przerasta treść i boję się, że w pewnym momencie ta forma może doprowadzić do tego, że osiągnięty będzie zupełnie odwrotny skutek. Mniejszość, która w sposób tak nachalny promuje swoją orientację seksualną, zamiast zyskać tolerancję i akceptację, zostanie znienawidzona. Nie może być tak, że w sprawach takich jak muzyka, sztuka czy polityka pewne zdarzenia determinuje orientacja seksualna lub sama forma” -powiedział Paweł Kukiz odpytywany przez Super Ekspress. I to niestety była jedna z rozsądniejszych kwestii, jaką przeczytałem w kontekście konkursu piosenki. Podkreślam – PIOSENKI.

I tu z ratunkiem przyszła Julia Pitera. Polityk poproszona w jakimś programie telewizyjnym o skomentowanie wyników Eurowizji przyznała, że nie oglądała finału (jak większość z nas) i dodała, że nie może ocenić zwycięskiego utworu, bo – jak zauważyła celnie – „Skąd ja mam to wiedzieć, jeżeli nikt nie puszcza tej piosenki? Nie słyszę nic na temat utworu, który został zaśpiewany…”. Over. Kropka.

Sam konkurs Eurowizji funkcjonuje obecnie w cieniu swoich pierwszych najlepszych edycji. Próżno dziś szukać laureatów, których kariera zaczynałaby się od spektakularnego triumfu na tej imprezie. A swoją światową karierę zaczynali tu tacy wielcy, jak ABBA (w 1974 wygrała konkurs z utworem „Waterloo”), Céline Dion (w 1988 roku z piosenką „Ne partez pas sans moi”) czy Julio Iglesias (4. miejsce z utworem „Gwendolyne” w 1970 roku). O pannie Wurst nikt za rok nie będzie pamiętał. Konkurs stał się kiczowatym widowiskiem telewizyjnym, w którym równie dobrze mogłyby konkurować ze sobą ekipy cyrkowe. Faktem jest to, że show produkowane jest z potężnym rozmachem i wciąż jest jednym z najchętniej oglądanych widowisk niesportowych w TV. Ale przypisywanie mu takiego znaczenia, jak robią to nasi hip-hopowcy w parze z politykami to potężne przegięcie pały i kosmiczny brak dystansu.

{sklep-cgm}

Drodzy „święcie oburzeni”, mam dla Was kilka punktów od przemyślenia:

– znaczenie dzisiejszej Eurowizji dla muzyki jest mniej więcej takie, jak programu „Od przedszkola do Opola” dla naszej krajowej sceny;

– twierdzenie o upadku Europy i rozpadzie cywilizacji tylko dlatego, że wygrała „kobieta z brodą”, jak tak samo śmieszne jak żarty Karola Strasburgera;

– nawoływania „do gazu” skomentować się nie da. Byli już tacy w historii tej wspaniałej cywilizacji i wystarczy;

– Donatan i Cleo świetnie pasowali do konwencji Eurowizji, tyle i aż tyle;

– obrońcy konserwatywnych wartości i turbo-samce w wielkich kolorowych koszulkach, przeżywający na swoich facebookach każdy nowy model pstrokatych bucików mogą wyglądać równie groteskowo i męsko co hipsterzy w ciasnych gatkach i wystylizowanych fryzurkach, niby co to za różnica?;

– wszystkim, dla których Eurowizja sprowadzała się do pojedynku cycuszki vs broda polecam np. reprezentację Islandii, czyli duet Pollapönk, który beż żadnego obciachu zaproponował pop-punkową piosenkę ze świetnie zaaranżowaną linią basu (i to brzmienie na początku utworu!). Ale to i tak tylko namiastka tego, czym mógłby być ten konkurs…

A sam występ panny Wurst? Moim zdaniem nieco powyżej średniego poziomu ostatnich laureatów Eurowizji. Na uwagę zasługuje dobrze przygotowana orkiestracja, ale całość dupy nie urywa. Ot, piosenka.

Polecane

Share This