1 NA 1: Artur Rawicz vs Ewelina Lisowska

"Przez kilka lat tłumaczyłam się, dlaczego nie nagrywam rockowych płyt. Teraz mi się nie chciało".

2018.08.13

opublikował:


1 NA 1: Artur Rawicz vs Ewelina Lisowska

foto: P. Tarasewicz

Wydana w czerwcu czwarta płyta Eweliny Lisowskiej zaskoczyła część słuchaczy. Po dwóch eksperymentalnych krążkach artystka nawiązała do klimatu swojego debiutanckiego albumu „Aero-Plan”. – Wróciłam do samego początku, bo jako Ewelina Lisowska zasłynęłam popowym utworem i stwierdziłam, że ta płyta będzie ukłonem w stronę ludzi, którzy pokochali mnie właśnie taką – wyjaśniła przed naszą kamerą wokalistka.

W rozmowie z Arturem Rawiczem Ewelina przyznała, że nagrywaniu płyty ponownie towarzyszyły naciski fanów pamiętających ją jeszcze jako Evelynn, wokalistkę grupy Nurth. – Może ta presja wynika z tego, że często spotykam się ze zdaniem osób, które twierdzą, że ja powinnam grać ciężką muzę. Że czekają na mocną, rockową płytę – zauważyła Ewelina, dodając: – Przez kilka lat tłumaczyłam się, dlaczego tak nie jest. Teraz nie chciało mi się tłumaczyć i zostawiać jakichkolwiek złudzeń.

Zapraszamy do obejrzenia rozmowy Artura Rawicza z Eweliną Lisowską.

 

Kontrowersyjny singiel

Pierwszym utworem wybranym do promocji albumu „4”, był „T-shirt”. Wokalistka napisała ironiczny tekst, w którym chciała dać prztyczka w nos kobietom, które całkowicie podporządkowują się swoim partnerom. Niestety, część słuchaczy odebrała tekst całkowicie opacznie i uznała piosenkę za promującą zachowania, które Ewelina chciała skrytykować. – To przerażające, że takie kobiety też są. Nie mają żadnych ambicji, ich jedynym celem jest znalezienie bogatego męża mówiła nam przy okazji premiery singla artystka.

Artystka musiała odeprzeć falę krytyki ze strony tych, którzy opacznie zrozumieli jej piosenki. Na pytanie czy spodziewała się tak ostrych reakcji, wokalistka odparła:

Widzę, że wiele kobiet o coś walczy. Ja nie muszę walczyć o nic z mężczyzną, nie muszę się z nim przepychać. Nie czuję się w niczym gorsza od mężczyzn. Te, które się oburzają, że można tak traktować kobietę… to nie jest piosenka o nich. One już zaczynają o siebie walczyć, komentując ten tekst i wyrażając sprzeciw. Dla mnie to jest spoko, że z drugiej strony komentują to mężczyźni, mówiąc: “No jak, przecież ja nie traktuję tak swojej kobiety”. Fajnie, że walczą o siebie, ale nie sądzę, żeby moja piosenka była dobrym celem ich ataków. Bo ona przecież nawet przez moment nie jest serio. Nie ma też sensu dramatyzować, bo po paru dniach od premiery widzę, że zdecydowana większość słuchaczy zinterpretowała ten tekst właściwie. Ci, którzy się o niego ciśnieniują, są w mniejszości.

Polecane