foto: mat. pras.
død, czyli po norwesku – śmierć. Stan mistyczny, niepoznany, zagadkowy, od wieków pojawiający się w kulturze i sztuce na całym świecie, spersonifikowany czy to za sprawą książek Terry’ego Pratchetta czy komiksów Neila Gaimana. Śmierć jest wszechobecna w literaturze, malarstwie i muzyce. Jest bez wątpienia zagadnieniem, które towarzyszyło człowiekowi od zawsze. I na zawsze z nim pozostanie. Wyczekiwanie na śmierć wiąże się z niepokojem, napięciem i oczekiwaniem na coś, co nieuchronnie nadejdzie. Taki właśnie jest debiutancki album Violinbwoya – pełen niepokoju, budujący napięcie, niepozwalający przejść obok niego obojętnie.
Patrząc na okładkę, mogłoby się zdawać, że oto do ręki trafia nam krążek deathmetalowej grupy, z któregoś ze skandynawskich krajów. Jednak – jak mówi przysłowie – „Nie oceniaj książki po okładce”, zamiast gitarowego uderzenia i growlingu dostajemy solidną dawkę basowego masażu, starannie wyselekcjonowanych wokalistów oraz skrzypiec wkomponowanych w ten basowy świat. Violinbwoy udowadnia, że jest producentem, z którym należy się liczyć. Dowodem niech będzie granie jego produkcji przez największych tuzów dubowego świata jak Jah Shaka, King Earthquake, Dub Dynasty przez Blackboard Jungle po Young Warrior, by wymienić choć kilku z nich. Aktywny na scenie od prawie dekady, wyedukowany muzyk klasyczny i producent muzyczny, który nauki w tym zakresie pobierał w Polsce oraz Wielkiej Brytanii. Mając na swoim koncie wiele wydawnictw winylowych oraz digitalowych, które zostały docenione na całym świecie, Violinbwoy postanowił, że w końcu przyszedł czas na debiutancki LP. 27 października nakładem trójmiejskiego Moonshine Recordings pojawi się „død”!
Jaka jest śmierć według Violinbwoya? Przede wszystkim niespokojna, budująca napięcie z każdym kolejnym numerem. Album, którego trzeba posłuchać od początku do końca najlepiej na dobrym nagłośnieniu, a przynajmniej z dobrze odkręconym głośnikiem niskotonowym, który już od samego początku będzie pracował z wytężoną mocą. Dwanaście premierowych numerów wyprodukowanych w całości przez Violinbwoya tworzy swoistą historię, przez którą słuchacz zostaje zgrabnie przeprowadzony. W tej opowieści pomagają mu wokaliści, których na płycie znalazło się pięcioro – Marina P z Francji, Junior Dread z Brazylii w promującym album numerze „Sound System”, Dan I z włoskiego Imperial Sound, Rider Shafique w drugim numerze singlowym „Find The Way” oraz druga reprezentantka włoskiej sceny – I-Leen,. Całości dopełniają numery instrumentalne, które świetnie budują napięcie i zamykają całą opowieść w jedną spójną całość. Z pewnością kilka utworów, znajdujących się na albumie, odnajdzie się świetnie na parkietach imprez spod szyldu głębokiego basu, którego na „død” nie brakuje.
Rzadko zdarza się dubowy album, który wprowadza słuchacza w zakłopotanie tak jak „død”, stąd też należą się wyrazy uznania dla Violinbwoya za pracę, jaką wykonał podczas produkcji tego LP. Jak najbardziej krążek godny polecenia nie tylko fanom dubu, ale wszystkim sympatykom niskich częstotliwości w ogóle.
Rafał Konert
Ocena: 5/5
Tracklista:
1. Fyetisov
2. Moonspel
3. Dubplate
4. Gone feat. Marina P
5. Sound System feat. Junior Dread
6. Rig Alert
7. Wanted feat. Dan Imperial
8. Run & Hide
9. Død
10. Find The Way feat. Rider Shafique
11. Babylon feat. I-Leen
12. Surfacing