foto: mat. pras.
Płytom, które ukazują się w styczniu, najczęściej bardzo trudno zaistnieć w corocznych podsumowaniach. Powód? Banalny. Ludzka pamięć jest zazwyczaj krótka. Ale Rosalie. nie powinna mieć obaw – żadne merytoryczne podsumowania 2018 roku bez “Flashback LP” nie powinny mieć racji bytu.
Wniosek numer jeden już za nami, teraz pora na drugi. Kariera Rosalie. to przykład na to, jak istotne jest, by wszystko robić krok po kroku, z głową, w pełni profesjonalnie. Po to, by przygotowując debiutancki longplay mieć za sobą już pewien bagaż doświadczeń scenicznych, kilkadziesiąt zagranych koncertów, kilka klipów i gościnek u boku ciekawych artystów. Można być pewnym, że każdy polski fan ambitnego, nowoczesnego pop-R&B miał okazję o bohaterce “Flashback LP” przez ostatnich kilkadziesiąt miesięcy usłyszeć.
Wniosek numer trzy – tylko Rosalie. wie, na ile istotne w pracy nad debiutanckim longplayem było to, co akapit wyżej, ale… jestem dziwnie przekonany, że istotne ogromnie. Możliwość współpracy z tak szerokim gronem kapitalnych producentów, tekściarzy, przy jednoczesnym spokoju, że o to wszystko, co dzieje się już po oddaniu przez nią gotowych piosenek, nie musi się jakkolwiek martwić – bezcenne.
Czy w związku z tym może jakkolwiek dziwić, że “Flashback LP” to płyta – tak, uprzedzam fakty – jak na debiut niemal wzorowa? Nie, nie może. 11 kawałków zebranych na płycie to po prostu naturalna konsekwencja tego wszystkiego, co miało miejsce w ostatnich dwóch latach. Nie znaczy to jednak, że mniejszych lub większych niespodzianek nie brakuje.
Mogło się wydawać, że Rosalie. skręci odrobinę w stronę niesamowicie futurystycznych, a przy tym bardzo zadziornych, momentami wręcz balansujących na granicy nieprzyzwoitości (ale zawsze ze smakiem!) klimatów à la FKA twigs i Kelela, tymczasem nic z tego! Rosalie. jest nasza, lekko melancholijna i tam, gdzie zagraniczne gwiazdy odpinaja guziki bluzki i zalotnie uśmiechają do fanów, ona raczej zaplątuje się w swetrze i rumieni. Ileż w tym uroku, ileż zmysłowości! Kapitalnie to słychać w następujących po sobie “Home” i “About Me”, które wyprodukowali odpowiednio Bartek Kruczyński (tu jako Pejzaż, stąd ta melancholia aż kipi) oraz Bitamina.
Nie znaczy to na szczęście, że brakuje na “Flashback LP” energii, dynamiki i mocy, które nie wiedzieć w ogóle jak zgromadziły się w tak drobne osobie. Zapewne sporo wynika z jej pasji i radości życia, którymi nas obdziela nawet w kawałkach o bardziej refleksyjnej naturze. Rosalie. w tekstach jawi się jako osoba nad wyraz przyziemna, normalna. O słowa zadbała w większości sama (pomagali Ras, Michał Wiraszko i Mati z Bitaminy), stawiając na formy proste, nieprzekombinowane, ujmujące szczerością, naturalnością. Amerykanie lubują się w określeniu “dziewczyna z sąsiedztwa” i ono pasuje tutaj jak ulał. To ogromny atut, pozwala błyskawicznie skrócić dystans pomiędzy twórcą i odbiorcą.
Kusiło mnie, by postawić maksymalną ocenę, bo tutaj wszystko naprawdę zostało dopięte na ostatni guzik. Pochwalić należy wszystkich, bez wyjątku, producentów, którzy dali kolejny dowód na to, że zmysłowa elektronika z elementami R&B to nie musi w Polsce być pojęcie abstrakcyjne. Dla niektórych (Moo Latte, Hatti Vatti, Bitamina, Jordah, 1988) to podtrzymanie doskonałej passy, dla innych (Chloe Martini, Suwal) kolejny ważny krok. Wielkie pochwały oczywiście dla Rosalie., bo nie tylko spełniła dość wygórowane oczekiwania, ale zawiesiła sobie poprzeczkę kolejnych kilkadziesiąt centymetrów (ponad chodnikami).
Maksa jednak nie dam. Bo coś trzeba zostawić na przyszłość, prawda?
Andrzej Cała
Ocena: 4,5/5
Tracklista:
1. U.N.D.E.R.S.T.A.N.D.
2. Spokojnie
3. Tell Me
4. TheOne
5. Home
6. Po co?
7. Królowa
8. About Us
9. A pamiętasz?
10. Ocean
11. The Killing
12. Enuff