Mazolewski/Porter – „Philosophia”

Bagienny blues na cztery ręce.

2019.05.29

opublikował:


Mazolewski/Porter – „Philosophia”

fot. mat. pras.

…a dokładniej – osiem. Bo choć „Philosophia” firmowana jest najbardziej nośnymi marketingowo nazwiskami lidera Pink Freud oraz walijskiego gitarzysty, to tak naprawdę okazuje się być wspólnym dziełem czteroosobowego projektu, który wydał chyba najbardziej zaskakującą płytę tego półrocza – z pozoru surową, opartą na znanych patentach, ale w rzeczywistości wypełnioną po brzegi korzennym, blues-rockowym graniem. I choć tymi 14 piosenkami Mazolewski, Porter i ich koledzy nie odkrywają (Południa) Ameryki, to ich krążek śmiało może kandydować do miana najbardziej zaskakującego „debiutu” tego roku!

Posypuję głowę popiołem. Za to, że początkowo (z)ignorowałem tę płytę. Może trochę za sprawą nieoczywistego, ale jednak radiowego singla „Don’t Ask Me Questions!”? A ja nie do końca lubię takie granie – efektowne, dobre technicznie, ale jednak całkiem zachowawcze i w sumie o… niczym. Jak się okazało, numer ten nie jest (na szczęście) reprezentatywny do zawartości wspólnego krążka Wojtka i Johna. O wiele więcej ciekawego dzieje się w tych bardziej nieoczywistych utworach, do których inspiracją był amerykański blues znad delty Mississipi oraz angielski rock’and’roll – subtelnie przyprawiony słowiańskim swingiem. Ale po kolei…

– Dwie osobowości, dwaj wspaniali muzycy, dwie muzyczne historie, jedna „Philosophia” – wydawca krążka sprytnie i całkowicie przekonująco reklamuje wspólne dzieło Portera i Mazolewskiego. A ja po kilku przesłuchaniach ich wspólnego dzieła wiem, że ta „chemia” doskonale działa. Z jednej strony mamy mieszkającego i nagrywającego w Polsce od ponad 40 lat gitarzystę i songwritera z Walii, a z drugiej – jazzowego multiinstrumentalistę-pracoholika, który nie tylko lideruje grupom Pink Freud czy Wojtek Mazolewski Quintet, ale również z powodzeniem zawiaduje projektem „Chaos pełen idei”. To właśnie przy okazji tego muzycznego przedsięwzięcia Wojtek poznał się z Johnem, który zaśpiewał w utworze „Polish Girl” ze wspomnianej „składanki”. I między panami artystycznie zaiskrzyło. Efektem tego muzycznego spotkania na szczycie jest fantastyczny album „Philosophia”.

Ten album to połączenie klasyki z nowoczesnością, rockowego pazura z jazzową wirtuozerią i bluesowym duchem, zamkniętych w formie świetnie skrojonych piosenek. Wydawać się może, że to płyta przede wszystkim Portera – to on śpiewa we wszystkich utworach, to jego riffy zdobią melodie premierowych kompozycji. Wystarczy jednak uważniej przyłożyć ucho, by wyłapać, że trenerem tej drużyny (w składzie również Piotr „Rubens” Rubik na gitarze i Tomek „Harry” Wadowski za perkusją) jest Mazolewski – równo i subtelnie swingujący na swoim basie. Gdy dodamy do tego dramaturgię zbudowaną przemyślaną sekwencją utworów okazuje się, że „Philosophia” to niezwykła muzyczna podróż z własną, intrygującą dramaturgią.

„Philosophia” rozpięta jest stylistycznie gdzieś między surowym, mięsistym, bagiennym bluesem, a pięknie bującym rock’and’rollem. Urzeka ten album z jednej strony podskórnym „brudem” mocniejszych kompozycji, ale również opartą na swingu liryką, którą słyszymy w kilku balladach – takich, jak „Broken Heart Sutra”, „1- 2-3 and …”, czy – w nieco bardziej korzennym wydaniu – „Six Feet Under”. A kiedy muzycy dodadzą do tego trochę „szamańskiej” transowości, wychodzą tak genialne, rozwibrowane kody, jak finałowy tandem „Soul Mountain” i „Place Of No Return”.

Wystarczy jednak, że nasz kwartet odkręci nieco mocniej wzmacniacze, a zaczyna robić się nie tylko głośniej, ale bardziej psychodelicznie – jak w post hipisowskiej „Melancholii”. Ja jednak najbardziej lubię te momenty, w których Mazolewski i Porter w swoim zderzaczu muzycznych hadronów łączą Boba Dylana z Nickiem Cave’em („Strangers”), albo wysyłają nam dźwiękową pocztówkę z moczarów Luizjany („Black Dress”). Jeszcze bardziej srogo robi się w hałaśliwym „Life Story”, w którym motyw przewodni nieco przypomina… zwolniony refren „Anarchy In The UK” Sex Pistols! A kulminację grana opartego na nisko strojnym basie, przesterach i rzężących riffach znajdziemy w „Driver”, w którym słychać ducha… Sonic Youth.

Generalnie – jest moc! Dlatego nie przegapcie tej fantastycznej, a zaskakująco „nienachalnie” promowanej, wręcz nieobecnej w mediach płyty!

Artur Szklarczyk

Ocena: 4/5

Tracklista:

1. Broken Heart Sutra
2. Six Feet Under
3. Don’t Ask Me Questions!
4. Strangers
5. Life Story
6. Melancholia
7. Black Dress
8. Orange Sunshine
9. Nothing Makes Sense
10. Driver
11. 1- 2-3 and…
12. All About You
13. Soul Mountain
14. Place Of No Return

Polecane