Hezekiah & Soulpete & Bodziers – „Raw Road”

Podwójny na grubym z dusznym sosem.

2018.04.15

opublikował:


Hezekiah & Soulpete & Bodziers – „Raw Road”

foto: mat. pras.

Historia współpracy Soulpete’a z zagranicznymi twórcami zatacza kolejne koło. Koło, które udowadnia, że kwadratowe jaja są do niczego, a mniej (w tym przypadku utworów) wcale nie oznacza gorzej. Bo o tym, czy jest naprawdę grubo, decyduje tak banalna sprawa jak jakość nie ilość.

Układając ranking rodzimych producentów, Soulpete’a trzeba by było szukać blisko czubka tej listy. To jeden z niewielu, którzy potrafili swojej boom-bapowej zajawce nadać własny sznyt. Żaden ósmy z kolei epigon Premiera czy piąty Showbiza, tylko facet, który przez lata wypracował brzmienie ogromnie wyróżniające go na tle reszty. Bodziersa słyszeliśmy znacznie rzadziej, ale choćby bity na HIFI Bandzie czy współpraca tak z Hadesem, jak i RH- – to były mocne strzały. Panów łączy podobna wrażliwość hiphopowa, więc decyzja o współpracy była mniej więcej tak zaskakująca jak kolejne mistrzostwo Niemiec dla Bayernu Monachium.

Z kolei pochodzący z Chester (niedaleko Filadelfii) Hezekiah to nie jest raper, o którym moglibyśmy powiedzieć, tak zupełnie kolokwialnie – mocarz. To raczej solidny pod absolutnie każdym względem wyrobnik z momentami. Od zawsze przywodził mi na myśl Grand Agenta. Dlatego odrobinę zaskoczyło mnie, że jednak i on umie pokazać pazurki, sprawdzić się w bardziej soczystym klimacie. Otwierające krążek “Food (Stop That)” to doskonała tego ilustracja. Nie ma tutaj może super zapadających w pamięć wersów czy punchline’ów (ale name dropping z Chief Keefem czy Hiatus Kiayote bardzo na plus), ale numer kapitalnie wprowadza w klimat albumu.

I wtedy zaskoczenie, bo nadchodzi “You Know What” i mamy coś bliższego klimatom Bush Babees niż Das Efx. Elegancki bas, przestrzeń, jazzowy duch. Świetne to! Grube, bo doskonale brzmiące i dopracowane, ale zarazem wysmakowane, jak ulał zgrywające się z refleksjami Hezekiah.

Okazuje się, że taki właśnie jest przepis na ten album. Gdy na czele produkcji jest Soulpete, mamy więcej energii, dynamiki. Dodatkową robotę wykonał DJ Eprom, który dodał nagraniom niesamowitej pompki i mocy. Wielkim to jest atutem “Raw Road”.

Bodziers celuje w spokojniejsze klimaty. Jeśli szukałbym analogii z wspomnianym gdzieś wcześniej Premierem, to wskazałbym na “Swear to God”, które swoim melancholijnym brudem przynosi mi luźno na myśl spokojniejsze momenty na debiucie Group Home. Tylko oczywiście mamy 2018 nie 1995, więc to wybitnie luźne skojarzenia.

Płyta zawiera siedem kawałków i pewnie niektórzy będą narzekać – dlaczego tak mało?! Ano chociażby dlatego, że nie ma tutaj ani jednego niepotrzebnego dźwięku czy wersu. Soulpete mówił mi zresztą mimochodem, że jego zdaniem największą przewagą tego wydawnictwa od kultowego już w pewnych kręgach “Soul Raw” jest jego stuprocentowe dopracowanie i przemyślenie od strony gościa. Bez zwrotek dosyłanych na odczepnego, bez wrzucania czegoś, żeby po prostu było. Nie – tutaj mamy esencję. Hip-hopu na wskroś klasycznego, ale nie bojącego się soulowych wstawek, klawiszy, bardziej nowoczesnych rozwiązań brzmieniowych. I to naprawdę warto podkreślić i docenić.

Bo świata ta płyta raczej nie zmieni, może nie okazać się nawet najważniejszym wydawnictwem firmowanym ksywą Soulpete w tym roku, ale dowodzi świetnej chemii wszystkich pracujących nad nią ludzi (z Epromem włącznie!), jak i wielkiej mocy, która tkwi w wydawałoby się znanych i ogranych już patentach. Nic z tego. Muzyka jest jak alfabet. Niby czymś ograniczonym, co zostało na miliardy sposobów przemielone, ale wciąż na tyle otwartym zbiorem, by z dostępnych składników wyczarowywać naprawdę piękne rzeczy. A tutaj jest i pięknie, i grubo, i tłusto, i do rozkminki. RAP.

Andrzej Cała

Ocena: 4,5/5

Tracklista:

1. Food (Stop That) feat. DJ Eprom
2. You Know What
3. Never Going Broke feat. Range Da Messenga, 7even Thirty, Mike Béon, Spaad & DJ Eprom
4. Mood Ring feat. DJ Eprom
5. I’ve Been Blessed
6. Swear To God
7. Do As I Am feat. DJ Eprom

Polecane