Razem z lekami była to najważniejsza rzecz dla wojownika. Jeśli mężczyzna zgubił swój totem, lub został mu ukradziony – zostawał wykluczany z kręgu wojowników, spadał na margines społeczny; przez miejscowe kobiety i dzieci był traktowany jak bezpański pies. Była to największa hańba dla mężczyzny. Dlatego woreczek z lekami i totemem był traktowany z niezwykłym szacunkiem i dbałością.
Nie trudno domyślić się, jakie intencje przyświęcały donGuralesko w momencie nazywania swojej płyty „Totemem Leśnych Ludzi”. Album, który właśnie ukazał się nakładem Szpadyzor Records jest najintymniejszą płytą w dorobku poznańskiego rapera. Oczekiwania odnośnie krążka były ogromne. Spekulanci spekulowali, hejterzy szydzili, fani czekali. Każdy zadawał to samo pytanie; czy wirtuozowi technik, jakim bez wątpienia jest Gural, uda się w końcu nagrać płytę, którą będzie o „czymś”, a nie tylko zbiorem rymów dla rymów?
Niestety, do tego raperowi zabrakło ogłady, oczytania czy celności metafor. Cech, jakimi charakteryzuje się chociażby Eldo, a w których bryluje na polskiej scenie PIH. Większość zagadnień poruszonych na płycie jest „płaska”; bez próby odkrycia głębi problemu. Raper łuska zewnętrzną powłokę tematu, bojąc się jednocześnie zajrzeć do środka. „Totem Leśnych Ludzi” to zbiór banałów, które nijak nie układają się w logiczną całość. Mankamentem większości utworów jest powierzchowność. Gural potrafi nawiązać do jakiegoś wydarzenia kulturalnego czy utworu literackiego, ale zamiast kontynuować wątek dalej: zatraca się w bezsensownych wersach i pseudofilozoficznych porównaniach. Epicentrum tej maniery następuje w „Migają lampy”, gdzie raper skacze po tematach mówiąc wiele, jednocześnie nie mówiąc nic.
Za to warstwa muzyczna, za którą w głównej mierze odpowiada Matheo jest dokładnie taka, jaką mogliśmy oczekiwać się po szczecińskim producencie. Znakomita. Trudno w Polsce znaleźć drugiego producenta, który miałby takie wyczucie muzyki oraz rozpiętość stylistyczną, jaką ma Matheo. 25-letni producent garściami czerpie inspiracje z Bałkanów czy Afryki, sprawiając, że całość ma mocno orientalne zabarwienie a każdy podkład wydaje się wyjątkowy. Jestem przekonany, że tej płyty słuchałoby się równie dobrze w wersji instrumentalnej. Oprócz Matheo usłyszymy także bity od True Beats, Dj Story oraz coraz bardziej rozpoznawalnego krakowskiego producenta Donatana. Gościnnie pojawił się Waldemar Kasta, Miodu oraz GrubSon. Ciekawie wypadł ten ostatni wykonawca -pochodzący z Rybnika GrubSon – który zinterpretował utwór indywidualnie, w swoim rozpoznawalnym z projektu 3oda Kru stylu.
Mimo, że cały album jest już dostępny do odsłuchu na oficjalnym kanale YouTube lub do kupienia w wersji fizycznej, to pytania i wątpliwości pozostały. Trudno nie odnieść wrażenia, że tak naprawdę mamy do czynienia ze starym donGuralesko, który nie porzucił swoich zamiłowań do nietypowych porównać, a jedynie zamaskował je odpowiednią treścią. I niestety nie sprostał oczekiwaniom tych starszych słuchaczy, którzy patrząc przez pryzmat pierwszych nagrywek K.A.S.T.A. Squad i takich kawałków jak „Peryferie” wierzyli, że poznański raper się odnajdzie. Ci młodsi słuchacze zapewne będą zachwyceni materiałem obierając z wersów zawartych na „TLL” swoje życiowe motta, jednak po Guralu spodziewaliśmy się więcej. Znacznie więcej.