fot. kadr z wideo / TVP
Jednym z elementów drugiego dnia 60. KFPP w Opolu był koncert „Czas ołowiu”, w ramach którego wokalistki i wokaliści wykonali utwory nieżyjących już artystów. W programie pojawiły się utwory m.in. Anny Jantar, Czesława Niemena, Zbigniewa Wodeckiego czy Marka Grechuty. Na scenografię złożyły się m.in. telebimy, na których wyświetlano zdjęcia zmarłych gwiazd polskiej estrady. I na tym polu TVP zaliczyło poważną wpadkę. Na początku i na końcu koncertu publiczności i telewidzom ukazało się zdjęcie Jolanty Borusiewicz. Wokalistka żyje, mało tego – Telewizja Polska zaprasza ją od czasu do czasu do swoich programów (niedawno gościła w „Piosence dla Ciebie” TVP Lublin). Nietrudno się więc domyślić, że nie była zadowolona.
O sprawie jako pierwsza napisała Plejada.pl. Serwis skontaktował się z Jolantą Borusiewicz i poprosił o komentarz.
– Sytuacji opolskiego skandalu nie da się opisać. Dowiedziałam się o moim „uśmierceniu” od zbulwersowanych fanów. Nie mam słów na to zajście. Dziwi mnie to, że organizatorzy i TVP nie zadali sobie nawet trudu, by sprawdzić, czyje zdjęcia zamieszczają w gronie tych, którzy odeszli. TVP nigdy nie kontaktowała się ze mną. A w Opolu, w którym wystąpiłam trzy razy i zostałam dwukrotnie nagrodzona, nie ma nawet po mnie śladu (wielu fanów o to się upominało i upomina). Sumując wszystko, odbieram to jako wielki skandal – napisała w oświadczeniu dla Plejady wokalistka.
Reżyser koncertu Michał Bandurski odniósł się do incydentu w komentarzu udzielonym Plejadzie.
– Taka pomyłka nie powinna się zdarzyć i jest mi strasznie przykro z tego powodu. Jako reżyser chciałbym przeprosić panią Jolantę Borusiewicz i ukłonić jej się nisko. Mam duży szacunek do niej i jej dorobku artystycznego. Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, dlaczego tak się stało, bo to prozaiczna rzecz. Mam wrażenie, że zrobiliśmy bardzo ładny koncert i ta pomyłka nie powinna mieć miejsca – powiedział.