fot. mat. pras.
Justin Timberlake podróżuje aktualnie po Europie w ramach trasy „The Forget Tomorrow World Tour”, tymczasem w Stanach odbyła się rozprawa w sprawie niedawnego incydentu samochodowego z jego udziałem. W pierwszej połowie lipca artysta został złapany za jazdę pod wpływem alkoholu.
Artysta zaraz po wyjściu z samochodu miał być załamany i mówić do policjanta, że „to zrujnuje trasę koncertową”. Później jednak do głosu doszedł jego prawnik Edward Burke Jr., który przekonywał, że artysta nie był pod wpływem alkoholu.
SPRAWDŹ TAKŻE: Mery Spolsky kąśliwie komentuje post Julii Wieniawy. Doczekała się mocnej odpowiedzi
W piątek odbyła się rozprawa Timberlake’a. Wokalista połączył się zdalnie z Belgii, jego adwokat był natomiast na miejscu. Burke deklarował wcześniej, że będzie „bardzo żywiołowo bronił swojego klienta”, ale najwidoczniej przesadził, ponieważ sąd ukarał go „za próbę zatruwania sprawy jeszcze przed jej rozpoczęciem”. Prawnik utrzymuje, że jego klient nie był pod wpływem alkoholu, a policja popełniła „szereg błędów”. Sędzia póki co pozostaje niewzruszony na jego tłumaczenia, bowiem zdecydował o czasowym zawieszeniu prawa jazdy artysty. Dopóki Timberlake przebywa w Europie, to nie jest mu ono specjalnie potrzebne. Kolejna rozprawa 9 sierpnia, być może wtedy decyzja zostanie zmieniona.