Foto: Karol Makurat / CGM.PL
Sarius jest dziś w rapowej czołówce. Jego krążki debiutują na szczycie Olisu, a następnie pokrywają się złotem (raper ma na koncie także platynę za „Wszystko co złe”), artysta gra sporo koncertów, często jest zapraszany na płyty kolegów ze sceny.
Z okazji przekroczenia 100 tysięcy fanów na facebookowym profilu częstochowski raper pokusił się o krótkie podsumowanie swojej dotychczasowej drogi artystycznej, wymieniając nie tylko sukcesy, ale także – a może przede wszystkim – trudności, które napotkał.
– Dziękuję wam za trzecią solową złotą płytę plus jedną platynową i nie licząc licznych złotych za występy gościnne. Niech no siądę, zbiorę myśli, nigdy o tym nie pisałem – wydałem łącznie osiem albumów, zanim zobaczyłem złamany grosz z muzyki. Kolaborowałem z mistrzami rap sztuki, wokół mnie gromadziły się największe mózgi majorsowych wytwórni, ich właściciele swego czasu mówili mi, że ze względu na mój „brak charyzmy” i „niszowość” 15 tysięcy polubień tej strony to max. Teraz spotykamy się przy wpisie z okazji setki tysięcy, ja mam już swoją firmę, swój kanał i grubo w ku***ie kto, co o tym sądzi oraz już dawno daleko za sobą te ich statystyczne wydające u nich „namaszczone na karierę gwiazdy” – komentuje Sarius.
Artysta wspomina czasy trudnych występów przed Ostrym. Sarius przyznaje, że zderzenie z fanbase’em łodzianina, który przez cały koncert supportu skandował ksywkę O.S.T.R. nie było prostym przeżyciem, wspomina także inne problemy napotkane w trasie. Jednocześnie artysta życzy ogromnej determinacji wszystkim, którzy są na początku rapowej drogi, a chcieliby dojść tam gdzie on.
– Mam w tym poście na celu tylko jedno, pomijając podziękowania. Jeśli czytasz to jako twórca, który żeby połączyć hajs dla rodziny i hajs na studio zapierdala gdzieś na magazynie zimną nocą do samego rana i już naprawdę na banię wchodzą ci rodzina, kobieta – że to nie ma sensu, że to twój wymysł, bo gdzie ci do tego raperskiego lajfstajlu rodem z warszawskich instastory, jak ty masz zamiar z tego utrzymać siebie i rodzinę? Odpowiadam i odpowiadam tylko na bazie własnych doświadczeń, równolegle ze mną po swój sukces leciało wielu kolesi: razem zderzaliśmy się ze ścianą supportów przed Ostrym (wielkie pozdro brat) kiedy to publika podczas naszego koncertu skandowała ksywę typa, który gra następny; życie w trasie na doczepkę, niewiedza czy znajdzie się dla Ciebie hotelowy pokój – znam to. Tylu tych ludzi po drodze poznawało dziewczyny, które wymuszały na nich pójście do pracy – może słusznie – bo „ile lat masz zamiary wierzyć w mit że zostaniesz raperem i zrobisz karierę”; tylu w obliczu biedy chwytało się jakichś prostych robót na magazynie mówiąc „będę pisał i nagrywał po robocie” oczywiście w rzeczywistości wracali z niej wyjebani i szli spać. Moją zaletą było to że byłem pojebany – żyłem jak jebany pustelnik, czytałem przed snem udostępniane memy moich znajomych a la „jeśli czujesz się teraz zagubionym w życiu to pomyśl o tym typie z liceum z twojej klasy który dalej próbuje zostać raperem” i to było o mnie.
Teraz – możecie wierzyć w te liczbową propagandę, którą ratują się wykupując swoim artystom reklamy na YT i portalach informacyjnych. Ale to jest 1/500 tego co mam dziś ja. Na tym kończę, Ty, jeśli czujesz że się do czegoś urodziłeś to się do czegoś urodziłeś – i ja wierzyłem, że urodziłem się do rozjebania sceny – nawet kiedy płakali ze bieda – ja mówiłem, kij mamy co jeść (nigdy nie zapomnę jak managerka jednego z ojców hip-hopu zmaterializowała nam catering o wartości 50 zł dla czterech typa w postaci małego pudełeczka sushi).
Jak nie było hotelu to spałem na Brzezinach u Greena (pozdro brat) wyrzucając jego bluzy na ziemię i formując sobie posłanie.
Przeszedłem całą tą drogą, więc ty nie masz prawa w siebie nie wierzyć, na pohybel tym wszystkim pasibrzuchom co myślą, że se mogą określać kto się nadaje kto nie.
Ja sam określiłem, że się nadaje. A cała reszta tych statystyk, fachowych opinii? Wyszło na to, że nie musisz być z wielkiego miasta, nie musisz sobie twarzy dziarać żeby mieć charyzmę. Bądź sobą, wierz w to i zachowaj konsekwencję a cała reszta będzie mogła ci polerować kule. Przepowiednia się spełni – podsumowuje Sarius.