foto: mat. pras.
– Zlecona przez prokuraturę sekcja zwłok rapera Tomasza Ch. wykluczyła, żeby muzyk zmarł w wyniku interwencji obezwładniających go policjantów – informuje katowicka „Gazeta Wyborcza”. Prokuratura zleciła sekcję zwłok artysty i ma już jej wstępne wyniki. – Wiadomo po niej tylko jedno: specjaliści wykluczyli, aby raper zmarł w wyniku interwencji policjantów, którzy go obezwładnili. Nie użyli oni paralizatora, ani gazu, jedynym środkiem przymusu bezpośredniego były kajdanki – mówi źródło „Wyborczej”.
Za około sześć tygodni poznamy wyniki badań toksykologicznych oraz histopatologicznych. – Zlecono je po tym, jak w koszu szpitalnej sali w Mysłowicach, gdzie leżał muzyk, znaleziono woreczek strunowy ze śladowymi ilościami zielonej substancji – pisze dziennikarz „Wyborczej” Marcin Pietraszewski.
– Przypuszczamy, że Tomasz Ch. mógł dostać to w prezencie od dwóch kolegów, którzy odwiedzili go w szpitalu w sobotę. Teraz ich szukamy – mówi „Wyborczej” jeden z oficerów policji. Śledczy przeglądają obecnie nagrania ze szpitalnego monitoringu.
