Foto: Wojtek Koziara
Nie tak Kizo wyobrażał sobie debiut w Fame MMA. Raper musiał uznać wyższość Marcina Makowskiego, który w każdej z trzech rund sprowadził go do parteru. Po zakończonej gali artysta przyznał, że właściwie nie powinien stawać do pojedynku, ponieważ nie pozwalało mu na to zdrowie. Kizo uparł się jednak, bo nie chciał zawieść swoich fanów.
– Przepraszam, nie udało się. Może nie jest to zbyt dobre wytłumaczenie, ale nie przygotowałem się do tej gali, szczególnie parterowo, co chyba zauważyliście. Cztery tygodnie temu skręciłem kostkę i zerwałem torebkę stawową. Moje przygotowania to jedynie zabiegi, rehabilitacja oraz leżenie w domu, ale nie mogłem was zawieść i za wszelką cenę chciałem wyjść do tej walki – skomentował.
Choć raper przyznał, że nie był w pełni sił, nie umniejszał roli swojego przeciwnika. Kizo komplementował Mielonidasa za jego przygotowanie do pojedynku.
– Marcin świetnie odrobił lekcje i przy każdej mojej wymianie w boksie od razu atakował nogi. Świetne zapasy, bardzo wytrwały przeciwnik. Szacunek dla mnie. Była wojna oraz naprawdę ciężkie ciosy z obu stron – przyznał.
Czy po nieudanym debiucie Kizo ma jeszcze przyszłość w Fame MMA? Artysta zapowiedział, że nie zamierza się poddać i że jeszcze zobaczymy go w klatce.
– Czeka mnie wiele koncertów, projektów i teledysków. Kończę rehabilitację i wracam do treningów. Zobaczycie mnie jeszcze w oktagonie i tym razem będę świetnie przygotowany. Mimo kontuzji nie mogłem wam powiedzieć, że tam nie wyjdę. Chyba ambicja mi na to nie pozwoliła, ale będę ciężko pracowałnad tym, czego dziś brakowało i wrócę świetnie przygotowany. Bądźcie przy tym – zakończył Kizo.