fot. P. Tarasewicz
Waldemar Kasta zaskoczył rano swoich odbiorców, deklarując, że znika. Artysta zdecydował się ograniczyć do niezbędnego minimum publikację treści w mediach społecznościowych, zapowiadając, że przestanie się dzielić ze światem swoimi refleksjami.
Publikując wpis Waldka wspomnieliśmy o jego płycie, która miała ujrzeć światło dzienne w tym roku. Krążka nadal nie ma, ale artysta zapowiada, że materiał się ukaże i wyjaśnia raz jeszcze – tym razem dobitnie – dlaczego postanowił „zniknąć”.
Oto nowy wpis Kasty, który stanowi uzupełnienie jego porannej deklaracji:
– Choć nie jestem winien – sprostowanie. To nie strategia marketingowa. Rezygnuję z komunikacji publicznej właśnie dlatego, że: nie umiecie czytać ze zrozumieniem, robicie sobie nagłówki i przedruki w rzekomej trosce, ale tylko o własne lajki kosztem artystów, gówno się spod wąsów leje w komentarzach. U mnie macie pałę z interpretacji tekstu. Wyrosłem z mesjaństwa, a pełnienie funkcji publicznych to własne zadufanie i użeranie się z tumanami, co nie potrafią czytać – o tym niezrozumieniu, ludziach-hienach i poczuciu zmarnowanego czasu był ostatni post. Był o zmianie, która dokonała się we mnie – nie o tym, że mógł zmiażdżyć mnie rynek, małe wyświetlenia – to nawet nie mogło mnie dotknąć, bo nie zwracałem na to uwagi. Znikam nie dlatego, że nie mam hajsu i nie udała mi się płyta, a dlatego, że go mam i mnie na to stać. Płyta się ukaże i tak, i nigdzie nie ma tam nawet wzmianki, że poddaje projekt?!
Zwyczajnie teraz nie będę pisał już obszernych postów, własnych emocji, a jedynie wkleję link i pozbawię tumanów możliwości zaistnienia w komentarzach. Nauczcie się k***a czytać. Tym, którzy widzieli tam moje samobójstwo – to wzruszające, dziękuję, ale przypominam, że jak znasz mnie dobrze, wiesz, że samobójstwo nie może być moją drogą. Tym co ze mną nie zmieni nic, że przestanę bałwochwalczo epatować sobą i nie będą komentować – i tak zostaną. Tym co żerują na ludzkich emocjach fałszywą troską – 4 w żarcie. Sensacji szukajcie gdzie indziej. Showbiz jest już nie dla mnie – bo za was wstydzę się od lat – teraz zwyczajnie wstyd mi za siebie. Poddałem się niewiarą w ludzi. Poddałem się, bo już nie potrzebuję poklasku i nie czuję się kimś, kto powinien komukolwiek coś radzić z własnych kanałów, upubliczniając siebie. Rezygnuję, bo już nawet mnie nie interesuje, co u mnie. Ja zwyczajnie zabiłem ego – wy również nauczcie się k***a nie być dotkniętymi przez Boga celebrytami, co to ich zdanie serio kogoś obchodzi. Umrzecie sami, a na waszym pogrzebie nikt nie zapłacze – będą tylko ci, co chcieli się pokazać. Do kajetów – nauczcie się czytać. Od dziś zero wywiadów, zero postów o mnie a nie ode mnie, zero czucia się kimś, kto nie kuma, że świat nie stracił, nie widząc, co jadłem, z kim i kiedy.