Kali: „Trap jest muzyką, która nie ma duszy”

"W dzisiejszych czasach to wszystko zostaje uproszczone do trampek Gucci i kolorowej fryzury".


2018.07.17

opublikował:

Kali: „Trap jest muzyką, która nie ma duszy”

foto: kadr z wideo

Kali jest jednym z artystów, którym dotychczas nie po drodze było z nowoczesnymi brzmieniami. Tym większym zaskoczeniem okazała się tegoroczna płyta rapera „V8T”, na której artysta z powodzeniem eksploruje newschoolowe brzmienia. W rozmowie z Mateuszem Natali z Popkillera Kali przyznał, że pierwotnie miało to być jednorazowe odstępstwo od tego, co robi na co dzień, ale kto wie, czy w przyszłości nie sięgnie po podobny klimat ponownie.

Za co Kali nie lubi newschoolu? – Wizerunek, później teksty – wymienia artysta, podkreślając, że pod względem muzycznym nowoczesne rzeczy mu się podobają. – To jest trochę dziwne, że z jednej strony mi się podoba newschool, a z drugiej nie. Nie podoba mi się przesłanie, jakie ma, a raczej brak przesłania, upraszczanie wszystkiego bardzo. Nie do końca mi się podoba też moda i image niektórych raperów. Ale muzyka mi się podoba. Są rzeczy, które z trudem przechodzą mi przez uszy, ale szeroko pojęty newschool… pod kątem brzmienia się jaram.

W założeniach „V8T” miało być albumem trapowym, ostatecznie krążek odbił odrobinę od tego klimatu. Mimo iż raper zdecydował się sięgnąć po modne bity i tempa, przyznaje, że wciąż sporo rzeczy uwiera go w newschoolu. – Trap jest muzyką, która nie ma duszy według mnie. Tak jak na przykład klasyczny rap, jak boom bap, jak rap ze złotej ery, z lat 90. – ocenia. – To miało to coś, raperzy mieli wtedy inne intencje tworząc. Byli przez środowiska społeczne traktowani jako jacyś mędrcy, ludzie, od których można czerpać jakieś wartości, można się czegoś od nich dowiedzieć. O życiu, o sobie. To są podwaliny, które zbudowały kulturę hip-hop i cały rap. To zawsze miało jakąś treść, jakiś przekaz. Graffiti miało przekaz, rap miał, taniec też. Każdy element kultury miał jakiś przekaz. W dzisiejszych czasach to wszystko zostaje uproszczone do trampek Gucci, paska Versace, hajsu w klipie, kolorowej fryzury i pie***lenia jakichś dziwnych dźwięków typu „skrrrt”. Niektórym to się udaje, jest fajne i idzie tego posłuchać, z drugiej strony jakbyś usiadł i spisał teksty, to większość tekstu to są jakieś odgłosy, jakieś sound effectsy, a nie treść. To są jakieś skróty myślowe, pojedyncze frazy tekstowe nie mające ze sobą spójności. To jest jakieś szambo. Mówię o Stanach. A w Polsce młodzi to podłapują – podsumowuje Kali.

 

Polecane