Foito: www.instagram.com/dodaqueen/
– Wygrałam. W 2013 roku doktor Andrzej Sankowski dowodził, m.in. w programie „Na językach”, że wielokrotnie poprawiałam urodę. Posiłkując się moim zdjęciem i markerem, pokazywał przed milionami widzów ze szczegółami, w których miejscach konkretnie ingerował chirurg plastyk w moją twarz. Wszystko to było kłamstwem i rozpoczęło lawinę obrzydliwych komentarzy pod moimi zdjęciami czy artykułami, która uderzała we mnie do DZIŚ – pisze Doda na Instagramie.
– W trakcie procesu dobrowolnie poddałam swoją twarz szczegółowej diagnozie. Specjaliści wskazani przez Sąd dokładnie analizowali moją skórę szukając na niej mikro blizn za uszami, we włosach, a także w nosie i na podniebieniu. Prześwietlenia i skany wskazały również brak ingerencji w kości, tym samym ostatecznie przekreśliły tezę „doktora”. Czułam się jak zwierzę – tłumaczy wokalistka.
– To straszne, że osoba popularna musi walczyć w ten sposób o prawdę, ale było to najlepsze wyjście. Choć dla każdego człowieka, tym bardziej kobiety było to upokarzające, to sama je zaproponowałam🤷♀️ Zrobiłam to też dla moich fanów. Wiem, że wiele kobiet przychodzi z moim zdjęciem twarzy do lekarzy chcąc poddać się tym samym operacjom którym niby ja się poddałam. Teraz już będą wiedzieć, że będą to wyrzucone pieniądze w błoto bo takowych nie było. I mam nadzieje, że nie dadzą się zwieść żadnym „specjalistom”, bo jak widać i oni kłamią, a efekty mogą być różne i niestety nieodwracalne.
Dwa dni temu Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego i uwzględnił moją apelacje, tym samym zobowiązał pozwanego do przeproszenia i zapłacenia 50 tysięcy zł zadośćuczynienia – kończy Doda.
Wyświetl ten post na Instagramie.